Uczelnie szpikują regulaminy akademików niedozwolonymi klauzulami i zapisami sprzecznymi z ustawami. Choć studentom nie zawsze się to podoba, nie protestują, bo nie każdego stać na wynajęcie mieszkania.
Bez ślubu nie ma wspólnego pokoju
Większość szkół wyższych nie pozwala zamieszkać we wspólnym pokoju parze, jeśli nie ma ślubu. I chociaż jest to bezprawna ingerencja w sferę prywatności, łatwiej ją obejść niż walczyć z rektorem.
– Jesteśmy ze sobą już kilka lat. Oficjalnie staraliśmy się o wspólny pokój, ale okazało się, że nie możemy go dostać – opowiada para studiująca na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.
– W naszych akademikach mogą być zakwaterowane tylko pary małżeńskie, przy czym wymagany jest dokument potwierdzający zawarcie związku – mówi Włodzimierz Matysiak, rzecznik Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Nasi rozmówcy w końcu wynajęli mieszkanie, ale opowiadają, że wiele par się dogaduje. Oficjalnie w jednym pokoju mieszkają dwie dziewczyny, a w drugim dwóch chłopaków, ale nieoficjalnie się zamieniają. Zresztą w październiku zawsze jest dużo ogłoszeń par, które właśnie chcą dokonać takiej wymiany. Niektóre uczelnie są mniej rygorystyczne – wystarczy przynieść zaświadczenie z urzędu stanu cywilnego o wyznaczonej dacie ślubu. – I jeśli para przyniesie takie zaświadczenie, to kierownictwo domów studenckich stara się spełniać ich prośby – przyznaje Krzysztof Szwejk, rzecznik prasowy Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.