Kontrola szpitala: protestujący do psychiatryka

Aptekarz bezpodstawnie – zdaniem sądu – zamknięty w psychiatryku nie może się doprosić urzędów o kontrolę w lecznicy.

Aktualizacja: 26.07.2014 17:37 Publikacja: 26.07.2014 15:25

Kontrola szpitala: protestujący do psychiatryka

Foto: ROL

Pan Bogdan Sawicki, którego historię „Rz" opisywała w marcu, wciąż walczy o sprawiedliwość i swoje dobre imię. Wszelkie instytucje powołane do kontroli szpitali są opieszałe albo go zbywają.

Przypomnijmy, że pan Bogdan pracował jako aptekarz w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu. Gdy zaczął strajkować przeciw pogarszającym się warunkom pracy, dyrektor placówki wraz z innymi psychiatrami w grudniu 2013 r. zdecydował, że trzeba go zamknąć w szpitalu. Przewieziono go bez jego zgody do placówki psychiatrycznej w Bolesławcu i umieszczono na tydzień na oddziale. Sąd rodzinny potwierdził decyzję lekarzy, ale już sąd okręgowy uznał, że jego pobyt był niepotrzebny.

Na tym sprawa się nie skończyła. Lekarze ze szpitala w Bolesławcu nie chcieli się przyznać do błędu. Jego dyrektor Janina Hulacka wniosła do sądu skargę o wznowienie postępowania. W lipcu sąd w Jeleniej Górze postanowił ją odrzucić. Uznał, że z opinii biegłych nie wynikało, iż aptekarz zagraża czyjemuś życiu lub zdrowiu. Teraz pan Bogdan, wiedząc, że sąd przyznał mu rację, czuje się pokrzywdzony działaniami lekarzy. Jest przerażony faktem, iż bez ważnego powodu mogą oni zamknąć człowieka na oddziale psychiatrycznym. Jednocześnie jednak dyrektor szpitala w Lubiążu i były pracodawca pana Bogdana twierdzi, że postąpiłby tak samo. Jego zdaniem istniało prawdopodobieństwo, że aptekarz popełni samobójstwo.

Pan Bogdan natomiast zaczął prosić właściwe instytucje o reakcję na to, co się dzieje w szpitalach psychiatrycznych.

Jeszcze wczesną wiosną złożył skargę na szpital w Lubiążu i Bolesławcu do rzecznika praw pacjenta. Aptekarz wskazał, że lekarze złamali podstawowe prawa pacjenta. Czyli nie poinformowali go o tym, jakie leczenie podejmują. Pan Bogdan podawał także, że medycy przyjmujący go na izbie przyjęć szpitala w Bolesławcu przeklinali i zachowywali się nieetycznie.

Rzecznik praw pacjenta, owszem, zwrócił się do szpitala w Bolesławcu o wyjaśnienia w sprawie pana Bogdana, ale uznał, że nie doszło do naruszenia praw pacjenta – oparł się na wyjaśnieniach lekarzy. Podali oni, że poinformowali przyjmowanego o jego prawach. Ten warunek spełnia już samo wywieszenie informacji o prawach pacjenta w gablocie na korytarzu. Dyrektor szpitala Janina Hulacka w jednym z pism do rzecznika wskazywała, że o przyjęciu aptekarza do ich szpitala współdecydowało czterech psychiatrów z trzech szpitali. Nie było więc – jak pisze dyrektor – miejsca na pomyłkę, a wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. Co więcej, rzecznik w piśmie do pana Bogdana podał, że nie jest w stanie ustalić, czy lekarze szpitala w Bolesławcu rzeczywiście używali wulgarnych słów.

Na rzeczniku pan Bogdan nie poprzestał. Zwrócił się o sprawdzenie szpitali psychiatrycznych do ministra zdrowia i ministra sprawiedliwości. Temu drugiemu wskazał, że trzeba koniecznie zmienić przepisy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, bo osoba, wobec której sąd decyduje, czy powinna być zamknięta w szpitalu bez swojej zgody, nie ma nawet prawa do adwokata. Resort sprawiedliwości uznał, że nie ma tu żadnej luki prawnej, chociaż o zmianę przepisów w tym kierunku od dawna naciska rzecznik praw obywatelskich. Ponadto stwierdził, że szpitale psychiatryczne podlegają stałej kontroli sędziów wizytatorów.

Urzędnicy z resortu zdrowia umyli ręce. Uznali, że kontrola szpitali nie leży w ich gestii. Ciekawsza była odpowiedź dolnośląskiego NFZ, do którego pan Bogdan zwrócił się w sprawie swego byłego pracodawcy – szpitala w Lubiążu. NFZ napisał, że on tylko płaci za świadczenia, nie ingeruje w decyzje lekarzy, choć zwracał im uwagę na kiepską jakość usług zdrowotnych i permanentny brak lekarzy na oddziale.

Pan Bogdan czeka jeszcze na decyzję Okręgowej Rady Lekarskiej we Wrocławiu i Poznaniu, gdzie złożył skargi na dwóch lekarzy, oraz decyzję prokuratury w Wołowie.

Pan Bogdan Sawicki, którego historię „Rz" opisywała w marcu, wciąż walczy o sprawiedliwość i swoje dobre imię. Wszelkie instytucje powołane do kontroli szpitali są opieszałe albo go zbywają.

Przypomnijmy, że pan Bogdan pracował jako aptekarz w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu. Gdy zaczął strajkować przeciw pogarszającym się warunkom pracy, dyrektor placówki wraz z innymi psychiatrami w grudniu 2013 r. zdecydował, że trzeba go zamknąć w szpitalu. Przewieziono go bez jego zgody do placówki psychiatrycznej w Bolesławcu i umieszczono na tydzień na oddziale. Sąd rodzinny potwierdził decyzję lekarzy, ale już sąd okręgowy uznał, że jego pobyt był niepotrzebny.

Pozostało 84% artykułu
Sądy i trybunały
Ostatnia sprawa Przyłębskiej. Będzie sądzić ws. wniosku prezydenta
Praca, Emerytury i renty
Coraz dłuższe L4, w tym z powodów psychicznych. Znamy najnowsze dane
Prawo na świecie
Jest wyrok sądu ws. Romana Polańskiego i brytyjskiej aktorki
Praca, Emerytury i renty
Trzy zmiany w harmonogramie wypłat 800 plus w grudniu. Nowe terminy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
W sądzie i w urzędzie
Resort Bodnara ma pomysł na sądowe spory frankowiczów. Oto, co się zmieni
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką