Chodzi o projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości z zasobu własności rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw. W czwartek odbędzie się w Sejmie pierwsze jego czytanie.
Autorem projektu jest rząd. Chce ograniczyć obrót państwową oraz prywatną ziemią rolną i to już od 30 kwietnia br. Data nie jest przypadkowa. 1 maja przestają bowiem obowiązywać ograniczenia w nabywaniu polskiej ziemi rolnej przez obywateli UE. Rząd obawia się, że zaczną oni masowo ją kupować. Projekt ma temu zapobiec. Przy okazji jednak utrudnia obrót nią także Polakom.
Projekt przewiduje, że osoba, która jest właścicielem nieruchomości rolnej, nie sprzeda jej osobie niezwiązanej z rolnictwem. Obecnie w wypadku prywatnych nieruchomości nie ma tego typu ograniczeń. Można je sprzedać komu się chce.
Rząd proponuje, by ziemię rolną można było sprzedać tylko wybranym rolnikom indywidualnym, którzy spełniają ustawowe kryteria. Muszą więc posiadać kwalifikacje rolnicze i osobiście pracować w gospodarstwie rolnym. Jeśli gospodarstwo ma więcej niż 20 ha, dochody z jego prowadzenia powinny wynosić minimum jedną czwartą wszystkich osiąganych dochodów. Kryterium dochodowego nie będą musieli spełnić rolnicy z mniejszym areałem.
Od rygorystycznej zasady, że tylko rolnik może nabyć ziemię, ma być kilka wyjątków. Między innymi grunt będzie można sprzedać osobie (firmie), która nie jest rolnikiem indywidualnym, ale pod warunkiem, że zgodę na to wyrazi prezes Agencji Nieruchomości Rolnych. Zbywający musi wykazać, że nie było potencjalnych kupców wśród rolników.