Trybunał Konstytucyjny zakwestionował w środę kluczowe zmiany wprowadzone przez PiS w ustawie o TK – m.in. rozpoznawanie spraw według kolejności wpływu, orzekanie większością dwóch trzecich głosów czy określenie, że pełny skład TK to 13 sędziów. Rząd zapowiedział, że nie opublikuje tego wyroku, bo został wydany w trybie sprzecznym z obowiązującą ustawą (czyli badaną teraz nowelizacją autorstwa PiS).
Nic nie wskazuje więc na to, aby spór o Trybunał miał szanse na wygaszenie. Tymczasem brak kompromisu w tej sprawie może spowodować katastrofalne skutki. Także dla rządzących. Dotychczasowy klincz może bowiem urosnąć do problemu dotyczącego tysięcy Polaków. Prześledźmy, co może się wydarzyć.
Zakwestionowanie noweli PiS oznacza, że Trybunał będzie orzekał w starym trybie – na podstawie przepisów sprzed zmiany. A jest o czym orzekać, bo na rozpoznanie czeka masa spraw istotnych dla rzeszy ludzi – m.in. dotyczących czasu pracy, zatrzymywania prawa jazdy, książeczek mieszkaniowych, imprez masowych, inwigilacji, służby cywilnej, VAT, gruntów warszawskich czy eksmisji na bruk. Długo by wymieniać.
Zakładając dotychczasowe stanowisko rządu – te wyroki nie będą publikowane.
Wyrok Trybunału, który nie został opublikowany, nie obowiązuje. Nie oznacza to jednak, że nie będzie stosowany i że żaden sąd się na niego nie powoła przy wydawaniu wyroków.