Chodzi o publiczną wypowiedź mec. Dubienieckiego z czwartku, po tym jak krakowski sąd postanowił zatrzymać w areszcie jego syna Marcina Dubienieckiego, również adwokata, którego jest obrońcą. Dubieniecki junior jest podejrzany o wyłudzenie wraz ze wspólnikami z PEFRON 13 mln zł. W czwartek krakowski Sąd Okręgowy uznał argumenty prokuratury (w pierwszej instancji sąd uznał że Dubieniecki może wyjść na wolność po wpłaceniu 600 tys. zł).
Kiedy sędzia ogłaszał decyzję o utrzymaniu aresztu, mec. Marek Dubieniecki, wzburzony wyszedł z sali. Nie zamknął nawet drzwi, co sędzia kazał zaprotokołować. Do dziennikarzy łamiącym się głosem powiedział: - Nie mogłem tego słuchać. Dzisiejsze postanowienie sądu kładzie się cieniem na niezawisłość sędziowską, na dochodzenie prawdy materialnej i na zasadę domniemania niewinności. Mój syn już został w tym sądzie skazany. Nie ma tu najmniejszych szans, aby wyszedł na wolność - stwierdził zdenerwowany Marek Dubieniecki.
Nie oszczędził prokuratorów, którym zarzucił działanie na zamówienie polityczne. - Prokuratura nie była, nie jest niezależna i nie wierzcie państwo w to, że mamy niezależną prokuraturę. Wszystko dzieje się na kilka tygodni przed wyborami - stwierdził adwokat Dubieniecki.
W piątek Prokuratura Apelacyjna w Krakowie wydała oświadczenie w tej sprawie. „Należy zdecydowanie podkreślić, iż tego typu emocjonalne wypowiedzi, godzą nie tylko w powagę urzędu prokuratorskiego, lecz pośrednio również w niezawisłe sądy i dobro całego wymiaru sprawiedliwości. Treść i forma prezentowanych przez obrońcę ocen i opinii, wybór miejsca i sposób podjętej polemiki, odbiegały od standardów, z jakimi dotychczas prokuratorzy spotykali się w swojej służbie” - napisał prok. Piotr Kosmaty, rzecznik prokuratury.
Jak podkreśla, „podejmowane przez prokuratorów czynności procesowe, zostały bowiem poddane kontroli sądowej, zarówno przez sąd pierwszej instancji, jak i instancji odwoławczej”.