Osoby pracujące nie wysypiają się dostatecznie. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami Sleep Foundation przeciętny Amerykanin przesypia każdej nocy 6 godzin 55 minut. Z innych badań przeprowadzonych przez The Bureau of Labor Statistics wynika, że pracujący Amerykanin w przedziale wiekowym 25-54 przesypia każdej nocy ponad siedem godzin. Liczby jednak nie mają najmniejszego znaczenia. Nieważne, ile byśmy spali, zawsze będzie to za mało.
Coraz częściej naukowcy koncentrują się na znaczeniu drzemki w codziennym trybie życia. Wiele firm takich jak Google czy Nike już dostrzegło pozytywny wpływ drzemki. Nie oznacza to, że szefowie przymykają oko na pracowników ucinających sobie tzw. power nap na klawiaturze komputera. Między innymi te firmy wyznaczyły specjalne obszary w firmach, gdzie pracownicy mogą się zregenerować w ciągu dnia i zdrzemnąć kilka minut.
Czy to się opłaca? National Institutes of Health potwierdzają, że południowa sjesta niweluje nadmiar informacji, jakie spływają na nas każdego dnia. Poza tym stan uśpienia pozwala na umocnienie wiedzy zdobytej w ciągu dnia. Jak przekonuje dr. Sara Mednick, autorka książki "Take a Nap!Change Your Life" ("Zdrzemnij się! Zmień swoje życie") krótka drzemka wpływa na lepsze funkcjonowanie serca, wzmaga kreatywność, motywację, redukuje stres i zwiększa koncentrację.
Nowa moda na drzemkę w pracy przyczyniła się do powstania wielu produktów, które ułatwiają relaks w firmie. Google zamontowało tzw. EnergyPod – fotele wyposażone w system nagłośnienia i system budzenia, który dzięki delikatnym wibracjom i grze świateł przypomina pracownikowi, że pora wstać.
Kolejnym pomysłem miłośników regenerującej drzemki jest senne miejsce w sercu Nowego Jorku, spa yelospa. Każdy, kto czuje znużenie, może tu wpaść na krótką drzemkę. 20 minut snu kosztuje 17 dolarów, 40-minutowa drzemka kosztuje 30 dolarów. Dodatkowo salon oferuje takie usługi jak masaż czy maseczki.