Średni czas pracy w jednej firmie wynosi u nas ponad 12 lat, a ok. 80 Polaków pracuje według mało elastycznych reguł ustalonych przez pracodawcę.
Te dane potwierdzają, że choć o elastycznej pracy mówi się u nas od dobrych kilku lat, dla większości firm i pracowników koncepcja flexicurity, czyli równowagi między elastycznością i bezpieczeństwem, to nadal egzotyka. Według badań rynkowych stabilność zatrudnienia, najchętniej na etacie, jest dla Polaków głównym kryterium w ocenie atrakcyjności pracodawcy.
Z kolei firmy co prawda chętnie sięgają po elastyczne formy zatrudnienia (mamy najwyższy w krajach Unii odsetek pracowników zatrudnionych na umowy czasowe), to są mniej skore do elastycznych form organizacji.
– Dla pracodawców najważniejsze są elastyczne formy zatrudnienia dostosowane do szybko zmieniających się warunków w gospodarce – ocenia Izabela Opęchowska ze Związku Rzemiosła Polskiego, koordynator realizowanego przez ZPR innowacyjnego projektu dotyczącego flexicurity. Dofinansowany z Unii projekt „Flexicurity – w dążeniu ku adaptacyjności poprzez kształcenie ustawiczne, elastyczność pracy i system zabezpieczenia społecznego na poziomie przedsiębiorstw w Polsce" ma promować wśród małych i średnich firm koncepcję elastycznej pracy podczas spotkań informacyjnych w całej Polsce. Ich uczestnicy poznają cztery filary koncepcji flexicurity, która polega nie tylko na elastycznych formach zatrudnienia.
– To także aktywna polityka rynku pracy i kształcenie ustawiczne, w które mogą się włączyć nasze firmy. Zachęcamy je, by zgłaszały do urzędów pracy, jakich pracowników będą potrzebować. To pomogłoby dopasować do potrzeb pracodawców szkolenia dla bezrobotnych i unikać sytuacji, gdy w małej miejscowości, gdzie był jeden kantor, zorganizowano dla 21 bezrobotnych kurs z prowadzenia kantoru – wyjaśnia Izabela Opęchowska.