W zeszłym roku w porównaniu z 2010 r. nieznacznie zwiększyła się liczba firm przemysłowych, gdzie pracownicy dostawali minimalne wynagrodzenie. Za to zmniejszał się udział przedsiębiorstw, gdzie przeciętnie miesięczna płaca wynosiła mniej niż 3 tys. zł brutto – z 42,1 proc. w 2010 roku do 36,7 proc. w zeszłym. Przybyło też tych, gdzie zarabia się ponad 5 tys. zł, z 20 do prawie 24 proc. Tak wynika z danych GUS o zatrudnieniu i wynagrodzeniu w zeszłym roku w firmach zatrudniających od 50 osób.
– Zmiany w strukturze wynagrodzeń wynikają częściowo z wysokiej inflacji – przypomina Robert Pater, ekonomista BIEC. Firmy w większości dają podwyżki zapewniające zachowanie realnej wartości wynagrodzenia. Ale, jak zwraca uwagę ekonomista, w zeszłym roku nie zmniejszyły się dysproporcje pomiędzy płacami w poszczególnych branżach gospodarki. – Jeśli dany przemysł jest strategiczny dla państwa czy dla gospodarki, tam płace są wyższe – ekonomista tłumaczy, że „strategiczny" oznacza również „znaczący" dla gospodarki i jej kondycji. W Polsce są to m.in. górnictwo i energetyka. – Zazwyczaj to branże z dużym udziałem sektora publicznego – dodaje Pater.
Z danych GUS wynika, że w górnictwie ponad 5 tys. zł brutto płaci 99 proc. firm, a w energetyce 75 proc. Nieco mniej, bo ponad połowa – w farmacji. A w branży skórzanej nie ma żadnej firmy, gdzie przeciętna płaca wynosi więcej niż 3,5 tys. zł.
Najniższą płacę dostaje tylko niespełna 1 procent zatrudnionych w średnich i dużych firmach. Ale o ile w branży motoryzacyjnej, farmaceutycznej, chemicznej, produkcji napojów czy tytoniowej nie ma ani jednego przedsiębiorstwa, gdzie przeciętna pensja oscyluje wokół pensji minimalnej, to wynagrodzenie takie dostaje co 12. pracownik u producentów odzieży i co 14. zatrudniony w dziale „administracja i działalność wspierająca". To m.in. agencje ochrony, firmy sprzątające, zarządzające nieruchomościami, zielenią, turystyką, czy call center. Z danych GUS wynika, że po prawie 60 proc. zatrudnionych w tych dwóch sektorach osób (czyli ok. 230 tysięcy) zarabiało pod koniec roku do 2 tys. zł brutto. Są to też działy o najniższych przeciętnych zarobkach. W branży odzieżowej płaci się średnio 1,92 tys. zł brutto, a w działalności administracyjnej – 2,3 tys. zł brutto.
Ale jak zwraca uwagę Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan, branża odzieżowa jest w trudnej sytuacji. W zeszłym roku spadły w niej o kilkanaście procent przychody, a wynagrodzenia nieznacznie wzrosły, zapewne za sprawą zwolnień części pracowników. Kłopoty na rynku przejawiają się w zmianie struktury płac w firmach IT. – Nieznacznie wzrosła liczba firm płacących minimalne wynagrodzenie, zajmujących się produkcją komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych. Firmy nie zwalniały, bo nie widać spadku zatrudnienia, za to zahamowały w nich wyraźne podwyżki – mówi ekonomistka.