Sejmowa Komisja Nadzwyczajna powołana dla potrzeb ustawy deregulacyjnej zajmowała się pod koniec ubiegłego tygodnia zawodami związanymi z rynkiem nieruchomości. Chodzi o: pośrednika, zarządcę i rzeczoznawcę majątkowego. Najbardziej radykalni w swoich pomysłach byli posłowie PiS.
– Funkcjonowania tych zawodów nie muszą już regulować odgórnie żadne przepisy – uważa Przemysław Wipler, poseł PiS. – Dlatego rozważamy poprawkę wykreślającą w ogóle dział V z ustawy o gospodarce nieruchomościami, który dotyczy profesji rzeczoznawcy, pośrednika i zarządcy – dodaje.
W tej chwili, zdaniem posła Wiplera, przeszło 50 tys. osób pracuje w tych trzech zawodach, jest to więc wystarczająco duży rynek, by sam wypracował swoje standardy funkcjonowania.
Z kolei rzecznik praw absolwenta zaapelował o deregulację zawodu rzeczoznawcy majątkowego (poprawki do projektu deregulacyjnego zgłosili poseł Michał Szczerba i Michał Jaros, obaj z PO).
– Projekt ustawy deregulacyjnej skraca jedynie praktykę dla kandydatów do tego zawodu – twierdzi Bartłomiej Banaszak, rzecznik praw absolwenta. – Żadnych innych zmian nie wprowadza. Tymczasem są one potrzebne. Obecnie przepisy wymagają, aby przyszły rzeczoznawca miał ukończone wyższe studia magisterskie, ale o dowolnym kierunku. Tymczasem wystarczy, że będą to studia wyższe licencjackie. Nie ma także potrzeby, by kandydat na rzeczoznawcę odbywał studia podyplomowe lub praktykę zawodową, jeżeli skończył odpowiednie studia. Chodzi o kierunki, które zapewniają zdobycie umiejętności wyceny nieruchomości, a zwolnienie z obowiązku praktyki zawodowej powinno być możliwe, gdy studia będą prowadzone na podstawie umów zawieranych przez uczelnię z organizacjami rzeczoznawców.