Przypomnijmy, że organ rentowy jest ustawowo zobowiązany do weryfikowania prawidłowości orzekania o niezdolności do pracy, a także korzystania ze zwolnień lekarskich. Lekarze orzecznicy ZUS ustalają np., czy pracownik faktycznie jest chory, a zwolnienie zasadne. Sam zakład natomiast sprawdza, czy osoba przebywająca na zwolnieniu wykorzystuje je zgodnie z jego celem. Mogą to robić również płatnicy, którzy zgłaszają do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 ubezpieczonych.
Celowane sprawdzanie
Z danych organu rentowego, które poznała „Rzeczpospolita”, wynika, że w pierwszym półroczu 2023 r. dokonano 222,9 tys. kontroli zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy. To więcej o ponad 6 proc. niż w analogicznym okresie poprzedniego roku (209,7 tys. kontroli).
Dane pokazują, że co prawda liczba kontroli systematycznie się zwiększa, to jednak cały czas nie zbliżyła się do okresu sprzed epidemii. Przykładowo w I półroczu 2019 r. ZUS przeprowadził ich 324 tys.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich nie jest możliwy powrót do takiej skali kontroli jak przed pandemią.
– Oczywiście najkorzystniej byłoby dojść do takich parametrów. Jednak możliwości wykonywania kontroli nie są już takie, jakie były jeszcze cztery lata temu – twierdzi ekspert.