21 sierpnia do Rzecznika Praw Obywatelskich zwrócił się 95-letni powstaniec warszawski, który obawiał się, że zostanie objęty – z racji pracy dla MSW – ustawą dezubekizacyjną. Po nagłośnieniu sprawy, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji sprawdziło dokumenty tej osoby i we wtorek 29 sierpnia ogłosiło, że nie podlega ona dezubekizacji.
W komunikacie MSWiA wskazano, że „z informacji przekazanych z Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA i Instytutu Pamięci Narodowej nie wynika, aby osoba ta pełniła służbę na rzecz totalitarnego państwa. W związku z tym, osoby tej nie dotyczy obniżenie świadczeń".
- Można mieć nadzieję, że wyjaśnienie MSWiA w pewnym sensie zamyka sprawę 95-letniego powstańca – pisze Rzecznik Praw Obywatelskich, ale jak zaznacza, wyjaśnienie tej sprawy nie rozwiązuje wielu innych tego typu problemów.
RPO zwraca bowiem uwagę, że ustawa „dezubekizacyjna" skonstruowana jest tak, że o tym, czy komuś zostanie odebrane/zmniejszone świadczenie, decyduje nie to, co ten człowiek robił, ale to, co IPN napisze w „informacji o przebiegu służby" dla Zakładu Emerytalno-Rentowego (instytucji, która wypłaca świadczenia mundurowe). – Znane są przypadki lekarzy, których praca dla MSW została zakwalifikowana jako „służba na rzecz totalitarnego państwa". W takim przypadku decyzja o obniżeniu świadczenia zapada automatycznie – wskazuje Rzecznik. Kiedy decyzja dotycząca świadczenia zapadnie, można ją kwestionować w sądzie – i dopiero sąd ma prawo wystąpić do IPN o same akta osobowe zainteresowanego, by sprawdzić, czy wystawiona na ich podstawie „informacja o przebiegu służby" w pełni zgadza się z dokumentami.
Tymczasem do Rzecznika Praw Obywatelskich napływają kolejne skargi od osób, których losy były skomplikowane, a które od 1 października na podstawie „informacji o przebiegu służby" będą dostawały niższe świadczenia. – Wielu z nich ma poczucie głębokiej krzywdy osobistej i historycznej niesprawiedliwości – podkreśla RPO, dodając, że ustawodawca nie może lekceważyć tych sygnałów.