Dokumentacja Ireneusza L. z Płocka zaginęła najprawdopodobniej w latach 1975 - 1976, gdy w związku z reformą samorządową z dużego województwa warszawskiego powstało kilka mniejszych, w tym płockie. Pociągnęło to bowiem za sobą reorganizację oddziałów ZUS. Miejscowy oddział nie zaliczył do stażu emerytalnego prawie pięciu lat jego pracy jako rzemieślnika (od marca 1967 r. do maja 1972 r.). Dysponował wprawdzie całą teczką dokumentacji potwierdzającej, że Ireneusz L. opłacał składki za swoich pracowników, nie odnalazł jednak dowodów, że uiszczał on składki za siebie samego.
W owych latach Ireneusz L. prowadził Zakład Wyrobu Rękawic Ochronnych w Pruszkowie, ale ponieważ rząd ustanowił na wytwarzanie tych wyrobów wyłączność dla spółdzielczości inwalidzkiej, musiał się przebranżowić i przenieść do Płocka. Za lata działalności w Płocku dokumenty już są.
Pełnomocnik Ireneusza L. adwokat Teresa Olszewska przekonywała sąd apelacyjny, że to niemożliwe, aby ZUS nie zauważył, iż jej klient nie płacił składek, i to przez pięć lat. Jest to nieprawdopodobne tym bardziej, że uiszczał składki za pracowników. Adwokat przekonywała również, iż za brak dokumentacji powinien odpowiadać ZUS, a nie ubezpieczony.
Sąd apelacyjny odraczał kilka razy rozprawę, dając tym samym czas na znalezienie brakującej dokumentacji. Nie przyniosło to jednak skutku. Potwierdziło się jedynie, że przez prawie rok z owych pięciu lat powód był członkiem (pracownikiem) spółdzielni pracy, co podwyższyło nieco jego rzemieślniczy staż.
Ostatecznie SA uznał, że to Ireneusz L. nie udokumentował stażu ani uiszczania składek - a to był jego obowiązek.