Inicjatywa prezydenta, by 60 tys. osób, które w ciągu ostatnich dwóch lat przeszło na emeryturę bez rezygnowania z pracy, zachowało swoje świadczenia, zasługuje na najwyższe poparcie.
Dziwi, że dopiero głowa państwa ujęła się za Bogu ducha winnymi pracownikami, którzy skorzystali tylko ze swoich uprawnień. Zaoszczędzi im to nerwów związanych z obroną praw nabytych przed sądami czy Trybunałem Konstytucyjnym.
Prezydent powołuje się na konstytucyjną zasadę zaufania obywateli do państwa. Powinien także pamiętać, że od 8 stycznia 2009 r. urodzeni po 1948 r. zostali objęci nowym systemem emerytur kapitałowych, w którym to już nie państwo, ale sami zainteresowani finansują swoje emerytury. Od tego dnia władza dała pracownikom po osiągnięciu wieku emerytalnego swobodę w wyborze momentu, w którym zaczną korzystać z pieniędzy zgromadzonych na kontach w ZUS i OFE. Podpowiadając, że im później to nastąpi, tym emerytura będzie wyższa.
Przywrócenie od 1 stycznia 2011 r. obowiązku rezygnacji z pracy w imię hasła, by starsi robili miejsce młodszym, to bardzo cyniczny argument ministra finansów. Wymusza w ten sposób na pracownikach rezygnację z zatrudnienia i klepanie biedy na świadczeniu z ZUS. Przeczy też niedawnej kampanii rządu dotyczącej aktywizacji pracowników w wieku 50+. W tej grupie zatrudnienie ma co trzecia osoba. Dziwi więc postawa minister pracy, która mówi, że nikt nie zakazuje emerytom dalszego zatrudnienia. To prawda. Ale prawdą jest i to, że niewielu pracodawców zaproponuje dalszą współpracę osobie, która musiała rozwiązać stosunek pracy, aby zyskać prawo do świadczenia z ZUS. [b]Nawet jeśli spółka, urząd czy szkoła zdecyduje się na dalsze zatrudnienie emeryta, na pewno nie zaproponuje mu po powrocie dotychczasowego wynagrodzenia – bo przecież ma już świadczenie[/b]. Nowy system emerytalny, zamiast zapewnić odpoczynek na tropikalnych wyspach, serwuje im kolejne upokorzenia.
Zmiana spowoduje także zmniejszenie wpływów do budżetu, gdyż pracownicy, którzy zastąpią emerytów, dostaną niższe wynagrodzenia, od których zapłacą niższe podatki.