Na polskim rynku pracuje około 600 licencjonowanych detektywów. Zlikwidowanie egzaminu państwowego od stycznia 2014 r. może sprawić, że ich grono znacznie się powiększy.
Około 60 proc. spraw, którymi się zajmują, to sprawy cywilne. Zdrady, oszustwa, okupy to najczęstsze wyzwania dla detektywów, choć po pomoc do nich zwracają się również przedsiębiorcy sprawdzający swoich potencjalnych kontrahentów. Praca detektywa wiąże się z ogromną odpowiedzialnością i niezbędna jest w niej znajomość prawa. Możliwości inwigilacji i zbierania dowodów są jednak ograniczone.
Do zdobywania informacji i dowodów detektyw może używać aparatu fotograficznego z dużym zoomem lub mikroskopijnej kamery umieszczonej w długopisie. Niedozwolone jest jednak korzystanie z nadajników GPS, programów do lokalizowania czy podsłuchiwania telefonu komórkowego lub szpiegujących komputer. Klienci korzystający z takich usług mogą odpowiadać przed sądem za uczestniczenie w przestępstwie.
Za nielegalne uzyskanie dostępu do informacji, np. otwieranie cudzej korespondencji elektronicznej, podłączanie się do sieci telekomunikacyjnej, nagrywanie rozmów telefonicznych, łamanie lub omijanie elektronicznych, magnetycznych lub informatycznych zabezpieczeń, grozi kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Ponadto w sądzie nie można wykorzystywać dowodów zdobytych w sposób niezgodny z prawem.
– Osoba, która korzysta z usług detektywa łamiącego prawo, może odpowiadać za uczestniczenie w przestępstwie albo podżeganie do przestępstwa. Dzisiaj o wyborze usługi decyduje jej cena – myślę, że już niebawem ludzie zaczną zwracać uwagę na jakość, a nie cenę, i ze względu na własne bezpieczeństwo będą korzystać tylko z usług profesjonalnych detektywów – komentuje były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.