– Decyzja została podjęta i będzie wykonana, a sąsiednie państwa powinny odnieść się do niej ze zrozumieniem – powiedział były dowódca rosyjskiej Floty Bałtyckiej, admirał Igor Wałujew.
Flotylla Kaspijska pływająca po zamkniętym morzu jest najmniejszą spośród rosyjskich flot. – Dotychczas jej rola wojskowa była dość ograniczona – właśnie ze względu na zamknięty akwen – do bezpośredniej ochrony interesów Rosji na miejscu. Ale wraz z pojawieniem się na uzbrojeniu Flotylli manewrujących rakiet Kalibr jej wpływy sięgnęły Bliskiego Wschodu i okazała się tam znaczącym czynnikiem wsparcia naszych wojsk – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski niezależny analityk wojskowy Aleksandr Golc.
W 2015 roku dwukrotnie z pokładów okrętów pływających po Morzu Kaspijskim wystrzeliwano te rakiety, by zniszczyć cele w Syrii. Oficjalnie wszystkie trafiły. Inny rosyjski ekspert wojskowy Igor Korotczenko stwierdził, że obecnie flotylla jest „częścią nieatomowych sił strategicznego powstrzymywania" i może wpływać na sytuację wojskową oraz polityczną we wschodniej części Morza Śródziemnego, na Zakaukaziu i w Azji Środkowej.
Nowa baza Flotylli w dagestańskim Kaspijsku znajduje się w połowie drogi między jej starą bazą w Astrachaniu, a stolicą sąsiedniego Azerbejdżanu Baku. Jednocześnie znacznie przybliżyła się do wybrzeży Iranu, który obecnie utrzymuje bliskie kontakty z Moskwą.
Jesienią 2018 roku w Astanie (stolicy Kazachstanu, który też jest państwem nadkaspijskim) powinna zostać podpisana konwencja o statusie Morza Kaspijskiego. Spory o nią trwały ponad ćwierć wieku, gdyż Rosja – wbrew pozostałym państwom nadbrzeżnym – domagała się uznania morza za jezioro. Dałoby to jej przewagę przy podziale jego zasobów naturalnych. Ale obecnie MSZ w Moskwie odmawia ujawnienia jakichkolwiek szczegółów przyszłego porozumienia.