36 proc. badanych jest przeciwnych pomysłowi przeprowadzenia przez prezydenta Andrzeja Dudę referendum konsultacyjnego. Za tym pomysłem jest co trzeci ankietowany, czyli odsetek jedynie o 3 punkty procentowe mniejszy. Zdania w tej sprawie nie ma 31 proc. respondentów.
- Częściej przeciwni referendum są mężczyźni (38 proc.), osoby powyżej 50 lat (54 proc.) oraz badani o wykształceniu wyższym (40 proc.). Tego zdania są też częściej badani o dochodzie netto 2001-3001 zł (42 proc.) oraz osoby z miast od 100 do 199 tys. mieszkańców (44 proc.) - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.
Według prof. Wawrzyńca Konarskiego, politologa z Akademii Finansów i Biznesu Vistula, taki rezultat sondażu można interpretować na dwa sposoby. - Pierwszy pokazuje, że sam pomysł referendum w ujęciu czysto statystycznym nie wzbudza zainteresowania – aktywnego i biernego - aż u 2/3 respondentów, mężczyzn, osób w wieku średnim, pochodzących z miast średniej wielkości i o nieco wyższym niż przeciętny statusie materialnym. Ciekawsza wydaje się jednak interpretacja innego rodzaju. Składa się na nią poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy fakt, że tak duża niechęć czy obojętność do pomysłu prezydenta ze strony badanych pozostająca w zbieżności ze sceptycyzmem wobec tegoż ze strony formacji, z której on sam pochodzi nie stanowi elementu gry, którą obóz ten prowadzi badając w ten sposób społeczne nastawienie do przyszłej debaty wokół zmiany konstytucji? Przy takim założeniu głowa państwa staje się swoistym testerem tej debaty, co jeszcze bardziej uzależnia ją od swojego obozu i w rezultacie zwiększa społeczną niechęć do zgłaszanych przezeń propozycji - kwituje prof. Konarski w rozmowie z serwisem rp.pl.