USA: Demokraci znów marzą o impeachmencie Trumpa

Rośnie grupa demokratów apelujących o postawienie prezydenta Donalda Trumpa w stan oskarżenia.

Aktualizacja: 03.06.2019 08:53 Publikacja: 02.06.2019 18:48

Prezydent Donald Trump wciąż zapewnia: „Rosja nie pomogła mi wygrać wyborów”. Na zdjęciu: 30 maja na

Prezydent Donald Trump wciąż zapewnia: „Rosja nie pomogła mi wygrać wyborów”. Na zdjęciu: 30 maja na uroczystości wręczania dyplomów w Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Colorado Springs

Foto: AFP

„Może 35 z 238, może 38 z 238 członków Kongresu mówi o impeachmencie, a wielu z nich wyraża nastroje wśród swoich wyborców. Tak, są takie głosy, ale prasa niesłusznie skupia się na 38, a nie na pozostałych 200" – stwierdziła w ubiegłym tygodniu demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, broniąc swojego opozycyjnego podejścia do kwestii rozpoczęcia procedury impeachmentu w stosunku do prezydenta Trumpa.

Jednak są wyraźne przesłanki wskazujące na coraz silniejsze nastroje za impeachmentem, o wiele silniejsze, niż stara się pokazać Pelosi.

Od momentu gdy prokurator Robert Mueller w ubiegłą środę po raz pierwszy publicznie mówił o wynikach swojego śledztwa rosyjskiego i przyznał, że nie może uwolnić prezydenta z zarzutów o jego utrudnianie, liczba członków Kongresu, którzy nawołują do rozpoczęcia oficjalnego postępowania prawnego przeciwko Donaldowi Trumpowi wzrosła do 52 – wynika z danych NBC News, które zbieżne są z szacunkami np. „New York Timesa".

Wyczekiwanie

Wśród członków Kongresu naciskających za impeachmentem są przewodniczący komisji kongresowych, członkowie komisji sądowniczej, która pierwsza rozpatrywałaby artykuły impeachmentu, ustawodawcy z całego kraju, a nawet jeden republikanin kongresman Justin Amash z Michigan.

Jak podkreśla NBC News, do tych 52 nie zalicza się grupy demokratycznych kongresmanów, którzy z ochotą zagłosowaliby za impeachmentem, gdyby nie to, że są pod silnym wpływem Nancy Pelosi. „Część ustawodawców stoi po stronie Pelosi albo dlatego, że zgadzają się z jej metodologiczną strategią, albo wierzą w jej instynkt polityczny, albo też dlatego, że nie chcą publicznie się z nią nie zgadzać" – czytamy w opinii na portalu NBC News. „Na razie się wstrzymuję, czekam, co nasi liderzy zdecydują. Ale jeżeli komisja sądownicza zdecyduje się na rozpoczęcie procedury impeachmentu, wesprę ich swoim głosem" – powiedział jeden z demokratów w Kongresie, który nie chciał ujawniać swojego nazwiska.

Powyższe statystyki nie obejmują też grupy demokratów, którzy zapowiadają, że poprą impeachment, jeżeli Trump nadal będzie się przeciwstawiał przesłuchaniu świadków. Oni czekają, aż Kongres udzieli nagany administracji Trumpa, co może nastąpić już w drugim tygodniu czerwca.

Biorąc pod uwagę to, że wystąpienie Muellera przypadło na tydzień, w którym Kongres nie obradował, można się spodziewać, że po ich powrocie do Waszyngtonu, gdy zaczną ze sobą rozmawiać w korytarzach Kapitolu, grupa zwolenników impeachmentu może się powiększyć.

Potrzeba 20 republikanów

Nie wiadomo, jak skuteczną presję wywrzeć będzie mogła rosnąca grupa zwolenników impeachmentu na Pelosi. Ona ostrzega, że z rozpoczęciem postępowania przeciwko prezydentowi związane jest znaczne ryzyko, w momencie gdy nie ma dla tego ruchu poparcia wśród wyborców. Zwraca też uwagę, że potrzeba głosów 20 senatorów republikańskich, by wniosek o impeachment został zatwierdzony przez Senat. Tymczasem, jak na razie, republikańscy ustawodawcy stoją za prezydentem murem. Sam prezydent natomiast zaprzecza wszelkim oskarżeniom.

Po środowym wystąpieniu Muellera Donald Trump napisał na Twitterze, że nie miał nic wspólnego z ingerencją Rosji w wybory prezydenckie. Pół godziny potem poprawił się i na konferencji przed Białym Domem stwierdził: „Rosja nie pomogła mi wygrać wyborów". Oskarżył też Muellera o to, że pała do niego brakiem sympatii i się mści za to, że nie dostał pracy w FBI.

Stratedzy polityczni podkreślają też, że jeżeli wniosek o impeachment nie zakończy się usunięciem prezydenta z urzędu, to tylko wzmocni to jego pozycję polityczną. „Jest też ewentualność taka, choć mocno nieprawdopodobna, że zostanie usunięty z urzędu, a potem ponownie wybrany do Białego Domu" – piszą analitycy z NBC News.

Przykład Clintona

O tym, jak ryzykownym krokiem może okazać się próba usunięcia prezydenta z urzędu, przekonali się republikanie, gdy w 1998 r. rozpoczęli tę procedurę w stosunku do Billa Clintona, za to, że kłamał na temat intymnych stosunków z Monicą Lewinsky. Opinia publiczna uznała, że ich reakcja była mocno przesadzona.

„Jakkolwiek nieustanne kłamstwa Trumpa i godna pogardy nieokiełznaność są tak samo godne nagany jak potajemne kryminalne knowania Richarda Nixona, to demokraci muszą pamiętać, że Trump został prezydentem, bo miliony Amerykanów pochwala jego styl bycia" – pisze komentator „Washington Post" George F. Will, ostrzegając, że pochopne próby usunięcia Trumpa z urzędu mogą się skończyć dla demokratów tak, jak skończyły się dla republikanów w 1998 r.

„Impeachment to działanie polityczne. Nie można usunąć prezydenta, jeżeli naród tego nie popiera", ostrzegał w piątek przewodniczący kongresowej komisji sądowniczej Jerry Nadler, podkreślając, że wierzy, iż „istnieją powody do rozpoczęcia postępowania przeciwko prezydentowi".

W sobotę w Waszyngtonie za impeachmentem protestowała grupa członków Need to Impeachment oraz NextGen America. Za usunięciem Trumpa z urzędu opowiada się też spora grupa demokratycznych kandydatów na prezydenta. Jednak jeżeli wierzyć sondażowi Harvard CAPS/Harris przeprowadzonemu po środowym wystąpieniu Roberta Muellera, impeachment nie ma jeszcze wystarczającego poparcia wśród wyborców. Tylko 37 proc. popiera usunięcie Trumpa z urzędu, a 43 procent jest przeciwnych. Wśród wyborców demokratycznych za to statystyki są już wyższe: 63 procent demokratów twierdzi, że prezydent powinien być usunięty z urzędu.

„Amerykanie na razie nie popierają tego, bo nie znają całej prawdy. Nie znają faktów. Musimy im dostarczyć tych faktów poprzez serię przesłuchań i śledztw" – dodał Nadler. Jego zdaniem postępowanie przeciwko Trumpowi ma sens bez względu na jego szanse powodzenia, bo „będzie ostrzeżeniem dla kolejnych prezydentów, że tak postępować nie mogą".

„Może 35 z 238, może 38 z 238 członków Kongresu mówi o impeachmencie, a wielu z nich wyraża nastroje wśród swoich wyborców. Tak, są takie głosy, ale prasa niesłusznie skupia się na 38, a nie na pozostałych 200" – stwierdziła w ubiegłym tygodniu demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, broniąc swojego opozycyjnego podejścia do kwestii rozpoczęcia procedury impeachmentu w stosunku do prezydenta Trumpa.

Jednak są wyraźne przesłanki wskazujące na coraz silniejsze nastroje za impeachmentem, o wiele silniejsze, niż stara się pokazać Pelosi.

Pozostało 90% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. W nowym sondażu Kamala Harris znów prowadzi. Nieznacznie
Polityka
Kanada wyprosiła indyjskich dyplomatów. Cień na wizerunku Indii
Polityka
Beniamin Netanjahu nie utopi Kamali Harris. Miał złożyć Joe Bidenowi pewną obietnicę
Polityka
Paweł Rubcow szpiegował dla rosyjskiego wywiadu od 15 lat?