Systemy S-400 trafią do Turcji jeszcze tego lata – zapewniał w ubiegły piątek Jurij Borisow, rosyjski wicepremier. Niektóre tureckie media twierdzą, że pierwsze dostawy rozpoczną się już 21 czerwca, czyli dwa dni przed powtórką wyborów burmistrza w Stambule, mieście prezydenta Erdogana. Zdaniem Borisowa Turcja nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń co do kontraktu o zakupie najnowocześniejszych rosyjskich systemów antyrakietowych S-400.
Za to największego oburzenia nie kryje Waszyngton. Nie chodzi wyłącznie o to, że Turcja jest członkiem NATO, z czego wynika obowiązek integracji systemów obrony powietrznej. Rzecz w tym, że turecka armia zamówiła w USA setkę myśliwców F-35. Ma już dwie takie maszyny. Gdyby miały współpracować z S-400, musiałoby dojść do wyposażenia systemów radarowych rosyjskiej broni w informacje dotyczące funkcjonowania technologii „stealth" F-35. Tym samym pilnie strzeżone tajemnice „niewidzialnego", a właściwie trudno wykrywalnego samolotu, mogłyby dostać się w ręce Rosjan.