Wydarzenia w Iraku i bezpieczeństwo polskich żołnierzy zdominowały w środę dyskusję polityczną. Im ostrzejsza sytuacja, tym bardziej może wpływać na rozkręcającą się kampanię prezydencką. Rząd zapewnia, że trzyma rękę na pulsie. Opozycja domaga się debaty w parlamencie i posiedzenia RBN, a także wycofania wojsk z zapalnego regionu.
Zgodnie z wcześniejszymi informacjami „Rzeczpospolitej" posiedzenie Sejmu w środę rozpoczęło się od przemówienia premiera Mateusza Morawieckiego. Premier w kampanijnym nieco stylu mówił o realizacji zapowiedzi dotyczącej przyznania na stałe 13. emerytury (Sejm rozpoczął pracę nad odpowiednią ustawą) oraz o zrównoważonym budżecie.
Czytaj także: Samotność krótkodystansowca
Opozycja chce dialogu
Jednak od samego rana temat budzący największe emocje był zupełnie inny. W swojej mowie szef rządu zabrał więc głos w sprawie Iranu i sytuacji polskich żołnierzy w Iraku. Od rana debaty w tej sprawie domagała się opozycja. – Cały czas trzymamy rękę na pulsie – zapewnił premier. I zapowiedział spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem prezydenta, dowódców wojskowych, szefów MON, MSWiA, które odbyło się kilka godzin później.
Polityków opozycji jednak to nie przekonało. – Dobrze, że konsultujecie sprawy z sojusznikami, ale porozmawiajcie z nami. Zacznijcie rozmawiać! Nie możecie się zamknąć w swojej bańce. Co z tego wyniknie? Nie chcemy przeciwko wam występować, tylko rozmawiać w imię bezpieczeństwa Polaków – mówił po wystąpieniu premiera Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL zwrócił się bezpośrednio do premiera Mateusza Morawieckiego o podjęcie dialogu z opozycją, skoro prezydent – jak przypomniał kandydat PSL-Koalicji Polskiej na prezydenta – nie zwołuje posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.