Nie oznacza to, że Rada Suwerenna, która rządzi Sudanem przejściowo do wyborów planowanych na koniec 2022 roku, nie zamierza rozliczyć dyktatora. Nie jest natomiast pewne, czy rozliczenie nastąpi przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze (MTK).
Część członków Rady, jak tłumaczy wiceminister Omer Ismail, który odwiedził w ostatnich dniach lutego Warszawę, chciałaby osądzić Omara Baszira w kraju.
- Gdyby trafił do Hagi i tam zapadłby wyrok, to już nie mógłby być sądzony w Sudanie. A niektórzy uważają, że za zbrodnie, których się dopuścił, należy mu się kara śmierci. W Hadze takiej nie dostanie, w Sudanie jest taka możliwość - dodaje dyplomata.
W połowie lutego w świat popłynęła wiadomość, że tymczasowe władze w Chartumie zgadzają się odesłać Baszira do Hagi. Jest poszukiwany listem gończym przez MTK od jedenastu lat. Zarzuty: o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo w Darfurze (buntującej się zachodniej części kraju) w latach 2003–2008. Gdy rządził, wydawał się bezkarny, musiał jedyne omijać Zachód, poza tym bez problemu poruszał się po Afryce, Bliskim Wschodzie, Azji, często wpadał do Rosji.
Rada Suwerenna składa się z wojskowych i cywilów, o zgodzie na odesłanie obalonego dyktatora do Hagi mówił jeden z cywilów. To wojskowi przewodzą teraz radzie, pojawiały się podejrzenia, że nie są zainteresowani takim rozwiązaniem, bo przez lata wspierali Baszira.