Anna Walentynowicz w swoim wystąpieniu przypomniała słowa marszałka Józefa Piłsudskiego: "piszcie swoją historię sami, bo inaczej napiszą inni i napiszą źle". Jak powiedziała, dzisiaj związkowcy chcą dać świadectwo.
Jak podkreślała Walentynowicz, wkrótce okazało się, że wśród związkowców są agenci bezpieki; jednego z nich ujawniono. "Nie przypuszczaliśmy jednak, że ujawniając jednego agenta, zostawiamy pole do działania innemu agentowi, którym po latach okazał się TW 'Bolek', przysłany nam przez SB. Lecha Wałęsę poznaję w moim domu, w moim mieszkaniu, podczas spotkania konspiracyjnego na którym miał wykład pan Lech Kaczyński" - powiedziała.
- Wolne Związki Zawodowe powierzają Lechowi Wałęsie zorganizowanie strajku w mojej obronie. Wałęsa nie zgłasza się o wyznaczonej porze w Stoczni Gdańskiej. Młodzi robotnicy, aby nie zaprzepaścić przygotowań do strajku przystępują do jego zorganizowania - dodała.
Walentynowicz oświadczyła, iż działalność WZZ utrudniał także Bogdan Borusewicz, przedstawiciel Komitetu Obrony Robotników, "który miał za zadanie nie dopuścić do powstania Wolnych Związków Zawodowych, a potem wielu z nas oskarżał o agenturalność".
- To bzdura, kto niby miał mi dać takie zadanie? Nie wiem zupełnie o co chodzi. Na bzdury nie będę odpowiadał - skomentował wypowiedź Walentynowicz Bogdan Borusewicz.