Wożąc przyszłego prezydenta

Co łączy szefów: Biura Ochrony Rządu, warszawskiej Straży Miejskiej i ochrony prezydenta? Zaczynali kariery od wożenia VIP-ów. A potem awansowali razem z nimi

Publikacja: 30.12.2008 03:51

Zbigniew Leszczyński zna prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz od 15 lat

Zbigniew Leszczyński zna prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz od 15 lat

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Incydent z ostrzelaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji sprawił, że zrobiło się głośno o szefie jego ochrony płk. Krzysztofie Olszowcu. Kierownictwo Biura Ochrony Rządu uznało, że to on jest odpowiedzialny za pozostawienie głowy państwa bez opieki. Pułkownik został zawieszony. Prezydent zareagował ostro. Oświadczył, że zrezygnuje z usług BOR, jeśli nie będzie go chronił Olszowiec. Konflikt udało się zażegnać. Lech Kaczyński dostał nową ochronę. Skąd jednak tak gwałtowna reakcja prezydenta w obronie ochroniarza?

Olszowiec zna swojego szefa od dawna. Na początku lat 90. Lech Kaczyński został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Otrzymał ochronę BOR. Pierwszego dnia urzędowania Kaczyńskiego pod biuro NIK podjechał samochód służbowy. Za kierownicą siedział sierżant Olszowiec, oddelegowany do wożenia szefa NIK. Oficer zdobył tak duże zaufanie Kaczyńskiego, że gdy ten został prezydentem, zrobił go szefem osobistej ochrony. Jesienią 2006 roku Olszowiec dostał od ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna awans na stopień majora, a 12 czerwca 2007 roku na podpułkownika i stanowisko szefa Zarządu Ochrony Osobistej i Miejsc Czasowego Pobytu BOR.

Historia Olszowca to klasyczny przykład kariery kierowców BOR. – Zwykle wraz z VIP-em karierę robi jego kierowca. Oczywiście pod warunkiem, że nie zawiódł zaufania – przyznaje oficer biura.

Podobnego zdania jest były szef BOR generał Mirosław Gawor. – Często miała też miejsce delikatna presja ze strony polityków na szefów biura, by awansowali konkretną osobę – dodaje, ale nie chce zdradzać szczegółów.Czy tak było z karierą obecnego szefa BOR generała Mariana Janickiego? To z kolei były kierowca prezydenta Lecha Wałęsy. Spotkali się w 1990 r. Młodemu funkcjonariuszowi polecono prowadzić samochód kandydata na prezydenta (Wałęsa dostał specjalną zgodę na och- ronę BOR). Jak opowiada była głowa państwa, Janicki sprawował się dobrze. Pewnie dlatego został wśród oficerów, którzy pracowali z Wałęsą jako prezydentem. – Potem zrobiłem go szefem kolumny transportowej. Kierował nią prawie dziesięć lat – wspomina generał Gawor. 

Zaufaniem obdarzył Janickiego także szef MSWiA w rządzie AWS – UW Marek Biernacki (dziś PO), który w 2001 r. powołał go na zastępcę szefa BOR. W 2005 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz awansował go na generała brygady. I wreszcie 26 listopada 2007 premier Donald Tusk powołał go na stanowisko szefa BOR. Wprawdzie generał Gawor zapewnia, że awans Janickiego nie był związany z tym, że wcześniej był kierowcą Wałęsy, ale inni rozmówcy „Rz” są odmiennego zdania. Mówią, że Janicki był związany z prawą ręką byłego prezydenta Mieczysławem Wachowskim. – Sądzę, że trochę pomógł mu w karierze, ale Janicki i tak by sobie poradził. To zdolny facet – twierdzi były oficer BOR. 

A czy bez Hanny Gronkiewicz-Waltz poradziłby sobie Zbigniew Leszczyński? Szef stołecznej Straży Miejskiej nie kryje, że zna prezydent Warszawy od 15 lat. Wtedy znalazł się pośród oficerów BOR chroniących prezes NBP. Po nominacji Gronkiewicz-Waltz do EBOR pojechał za nią do Londynu. – Byłem trzy tygodnie i wróciłem – opowiadał w mediach.

– U nas zaczynał jako kierowca, potem skończył szkołę oficerską i odszedł z BOR – dodaje generał Gawor. 

W zeszłym roku prezydent stolicy zaproponowała Leszczyńskiemu funkcję komendanta Straży Miejskiej. Początkowo był tylko pełniącym obowiązki, w kwietniu walkowerem wygrał konkurs na to stanowisko. Zgłosiło się kilka osób, ale z czasem się wykruszyły. Leszczyński został sam na placu boju. I zdobył stanowisko.

Czy to przypadek, że kierowcy VIP-ów robią kariery?

– Są świadkami wielu zdarzeń, sytuacji, rozmów. Jeśli pozostają lojalni, zyskują ogromne zaufanie VIP-a, które owocuje awansem – mówi jeden z byłych oficerów BOR.

Incydent z ostrzelaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji sprawił, że zrobiło się głośno o szefie jego ochrony płk. Krzysztofie Olszowcu. Kierownictwo Biura Ochrony Rządu uznało, że to on jest odpowiedzialny za pozostawienie głowy państwa bez opieki. Pułkownik został zawieszony. Prezydent zareagował ostro. Oświadczył, że zrezygnuje z usług BOR, jeśli nie będzie go chronił Olszowiec. Konflikt udało się zażegnać. Lech Kaczyński dostał nową ochronę. Skąd jednak tak gwałtowna reakcja prezydenta w obronie ochroniarza?

Pozostało 86% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"