Incydent z ostrzelaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji sprawił, że zrobiło się głośno o szefie jego ochrony płk. Krzysztofie Olszowcu. Kierownictwo Biura Ochrony Rządu uznało, że to on jest odpowiedzialny za pozostawienie głowy państwa bez opieki. Pułkownik został zawieszony. Prezydent zareagował ostro. Oświadczył, że zrezygnuje z usług BOR, jeśli nie będzie go chronił Olszowiec. Konflikt udało się zażegnać. Lech Kaczyński dostał nową ochronę. Skąd jednak tak gwałtowna reakcja prezydenta w obronie ochroniarza?
Olszowiec zna swojego szefa od dawna. Na początku lat 90. Lech Kaczyński został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Otrzymał ochronę BOR. Pierwszego dnia urzędowania Kaczyńskiego pod biuro NIK podjechał samochód służbowy. Za kierownicą siedział sierżant Olszowiec, oddelegowany do wożenia szefa NIK. Oficer zdobył tak duże zaufanie Kaczyńskiego, że gdy ten został prezydentem, zrobił go szefem osobistej ochrony. Jesienią 2006 roku Olszowiec dostał od ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna awans na stopień majora, a 12 czerwca 2007 roku na podpułkownika i stanowisko szefa Zarządu Ochrony Osobistej i Miejsc Czasowego Pobytu BOR.
Historia Olszowca to klasyczny przykład kariery kierowców BOR. – Zwykle wraz z VIP-em karierę robi jego kierowca. Oczywiście pod warunkiem, że nie zawiódł zaufania – przyznaje oficer biura.
Podobnego zdania jest były szef BOR generał Mirosław Gawor. – Często miała też miejsce delikatna presja ze strony polityków na szefów biura, by awansowali konkretną osobę – dodaje, ale nie chce zdradzać szczegółów.Czy tak było z karierą obecnego szefa BOR generała Mariana Janickiego? To z kolei były kierowca prezydenta Lecha Wałęsy. Spotkali się w 1990 r. Młodemu funkcjonariuszowi polecono prowadzić samochód kandydata na prezydenta (Wałęsa dostał specjalną zgodę na och- ronę BOR). Jak opowiada była głowa państwa, Janicki sprawował się dobrze. Pewnie dlatego został wśród oficerów, którzy pracowali z Wałęsą jako prezydentem. – Potem zrobiłem go szefem kolumny transportowej. Kierował nią prawie dziesięć lat – wspomina generał Gawor.
Zaufaniem obdarzył Janickiego także szef MSWiA w rządzie AWS – UW Marek Biernacki (dziś PO), który w 2001 r. powołał go na zastępcę szefa BOR. W 2005 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz awansował go na generała brygady. I wreszcie 26 listopada 2007 premier Donald Tusk powołał go na stanowisko szefa BOR. Wprawdzie generał Gawor zapewnia, że awans Janickiego nie był związany z tym, że wcześniej był kierowcą Wałęsy, ale inni rozmówcy „Rz” są odmiennego zdania. Mówią, że Janicki był związany z prawą ręką byłego prezydenta Mieczysławem Wachowskim. – Sądzę, że trochę pomógł mu w karierze, ale Janicki i tak by sobie poradził. To zdolny facet – twierdzi były oficer BOR.