Dyskusja o wysokości zniżek dla studentów podróżujących PKP i PKS trwa w parlamencie od miesięcy. Żacy domagają się, by do 49 procent zwiększyć ulgę (obecnie wynosi ona 37 procent). Wszystko wskazuje jednak, że w czasach kryzysu i cięć budżetowych rząd i sejmowa większość na dodatkowy wydatek nie przystanie.
Niedawno pojawił się też inny kontrowersyjny pomysł polityka PO. Szef sejmowej Komisji Polityki Społecznej Sławomir Piechota wyznał Gazecie Wyborczej, że PO myśli o nowym projektem ustawy, który ograniczy studenckie zniżki. Według tego pomysłu tańsze bilety miałyby przysługiwać tylko studentom z niezamożnych rodzin. Bogatsi mieliby zapłacić całą kwotę. Oficjalnie kierownictwo PO zaprzecza, by toczyły się prace nad taką ustawą.
- Z publicznych wypowiedzi członków rządu i władz PO wynika, że była to nieszczęsna wypowiedź posła Piechoty, więc - przynajmniej na razie - nie ma powodu do niepokoju - mówi Piotr Wiaderny, przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Jak informuje studenci zwrócili się do premiera Donalda Tuska w sprawie jasnej deklaracji dotyczącej przywrócenia 49-procentowej ulgi studenckiej. - Czekamy na odpowiedź - dodaje Wiaderny.
W oryginalny sposób zareagował też Krzysztof Jakubowski, student politologii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i przewodniczący Partii Demokratycznej demokraci.pl na Lubelszczyźnie. Kampanię przeciwko pomysłowi PO prowadzi wymyślonym przez siebie sloganem: "Jak nam zabierzecie ulgi to przestaniemy łożyć na kampanię Palikota. podpisano: Bogaci studenci".
- Gdy przeczytałem o populistycznym - ale całkiem dobrym z punktu widzenia PR - pomyśle posłów Platformy (zabrać bogatym, dać biednym), przypomniałem sobie artykuły "Rz" sprzed kilku miesięcy nt. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej Janusza Palkota - mówi "Rz" Krzysztof Jakubowski.