Kaczmarek, Engelking i wyjście PiS

Konfrontowani kłócili się o laptopa. Posłowie PiS opuścili salę, bo blokowano ich pytania

Publikacja: 27.01.2010 21:01

Jerzy Engelking wielokrotnie zwracał uwagę posłom, że konfrontacja powinna dotyczyć faktów, a nie oc

Jerzy Engelking wielokrotnie zwracał uwagę posłom, że konfrontacja powinna dotyczyć faktów, a nie ocen czy interpretacji

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Przed komisją śledczą ds. nacisków na służby specjalne stawili się były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek i były zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking.

Ich konfrontacja zaczęła się od wniosku Kaczmarka, by zakazać Engelkingowi korzystania z laptopa. Kaczmarek sugerował, że ten może za pośrednictwem komputera korzystać z podpowiedzi kogoś z zewnątrz. Posłowie przez prawie godzinę debatowali nad kwestią laptopa. Ostatecznie Engelking schował urządzenie do teczki.

[srodtytul]Kaczmarek się skarży, Engelking tłumaczy [/srodtytul]

Podczas pierwszej części posiedzenia Engelking i Kaczmarek byli pytani, czy podtrzymują zeznania złożone podczas poprzednich posiedzeń komisji śledczej. Kaczmarek, korzystając z okazji, wygłaszał obszerne wyjaśnienia, w których przedstawiał swoją wersję wydarzeń związanych ze słynną konferencją multimedialną Engelkinga z sierpnia 2007 r.

W trakcie tamtej słynnej prezentacji Engelking pokazał materiały, które miały dowieść, że Kaczmarek kłamał w kwestii swojego spotkania z Ryszardem Krauzem na 40. piętrze hotelu Marriott. Sprawa miała związek z wyciekiem informacji o akcji CBA w tzw. aferze gruntowej. Według ówczesnej koncepcji śledczych zakładano, że to Kaczmarek przekazał Krauzemu informację o akcji. Nie udało się tego dowieść, a byłemu szefowi MSWiA postawiono jedynie zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania postępowania.

Kaczmarek przekonywał, że konferencja była manipulacją. – Specjalny zespół usiłował ze mnie zrobić szpiega, terrorystę i osobę, która miała kontakty ze środowiskiem przestępczym. Istotą multimedialnej konferencji był polityczny lincz – twierdził i zarzucił Engelkingowi kłamanie w trakcie tamtej konferencji.

Były prokurator generalny najpierw ograniczał się do stwierdzeń, że zgodnie z zasadami konfrontacja może się ograniczać jedynie do faktów, i odpowiadał jedynie, że podtrzymuje złożone wcześniej zeznania.

Później zmienił taktykę i zaczął się obszernie odnosić do zarzutów Kaczmarka. Tłumaczył, że konfrontacja była odpowiedzią na zarzuty stawiane przez media prokuraturze, a Kaczmarek był jej głównym bohaterem, bo dopuścił się kłamstwa na temat spotkania z Ryszardem Krauzem.

– Prokuratura zajęła się panem Kaczmarkiem nie dlatego, że nosi nieładny krawat, ale dlatego, że skłamał – zaznaczał.– Tymczasem zaraz może się okazać, że to prokurator zaciągnął pana Kaczmarka na 40. piętro hotelu Marriott.

[srodtytul]Czuma blokuje, posłowie wychodzą [/srodtytul]

Kiedy przyszła kolej na zadawanie pytań przez posłów PiS, przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO) zaczął blokować im tę możliwość. W stosunku do posła Arkadiusza Mularczyka (PiS) wykorzystał fakt, że ten nie potrafił wskazać źródła cytatu, który zawarł w pytaniu.

Posłance Marzenie Wróbel (PiS) Czuma nie pozwolił na zwrócenie się z pytaniem do ekspertów. – Pani mówi od rzeczy – komentował. Po przerwie obiadowej sytuacja się powtórzyła. W rezultacie posłowie opuścili na znak protestu posiedzenie.

– Mam wrażenie, że posiedzenie to zostało zwołane tylko po to, by przykryć kłopoty, jakie Platforma ma w komisji hazardowej, i zwrócić uwagę na rzekome zbrodnie PiS – mówił Mularczyk.

Zanim parlamentarzyści PiS opuścili salę, komisja oddaliła wniosek Mularczyka, by zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez Kaczmarka. Były prokurator krajowy i minister spraw wewnętrznych, odpowiadając na jedno z pytań, zacytował bowiem fragmenty zeznań siedzącego naprzeciw niego Jerzego Engelkinga. Zeznania te – złożone w prokuraturze w Rzeszowie – objęte są tajemnicą postępowania i nie mogą być ujawniane.

Posłowie Wróbel i Mularczyk zapowiedzieli, że po zapoznaniu się ze stenogramem najprawdopodobniej sami powiadomią śledczych. – Taki obowiązek nakłada na nas, jako funkcjonariuszy publicznych, prawo. Choć oczywiście jeśli prokuratorzy z Rzeszowa oglądali transmisję, to są zobligowani do wszczęcia postępowania z urzędu – uważa Mularczyk.

Sama prokuratura rzeszowska na razie nie zajęła stanowiska w tej sprawie.

Polityka
II tura wyborów prezydenckich. Relacja na żywo
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Polityka
„Zamęczyliśmy was tą kampanią”. Orędzie Szymona Hołowni przed drugą turą wyborów
Polityka
Sondaż przed ciszą wyborczą. Minimalna różnica między kandydatami. Kto prowadzi?
Polityka
Zapowiada się bardzo wysoka frekwencja. Wydano rekordową liczbę zaświadczeń
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Polityka
Kto byłby lepszym prezydentem Polski? Uczestnicy sondażu wskazali swego faworyta
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont