- Jeśli przodkowie Donalda Tuska walczyli w bitwie pod Grunwaldem, to chyba w taborach – oświadczył Czarnecki w programie "Dżungla polityczna". Pitera wzburzona wstała z krzesła i zaczęła wychodzić ze studia. – Protestuję! – oświadczyła stanowczo. Prośby prowadzącego program sprawiły, że pozostała. – Ale posłowi nie wybaczam, bo przekroczył granice – tłumaczyła.
Czarnecki dziwi się zamieszaniu. Wyjaśnia, że nawiązał do wycofania się Tuska z wyborów prezydenckich. – Zdezerterował z placu boju, a tak rycerz średniowieczny nie robił – uważa.
Inaczej jego dowcip zrozumiała Julia Pitera (PO). – To było niezwykle obraźliwe. Nie muszę tłumaczyć, kto służył w taborach. Poseł Czarnecki jest historykiem, więc doskonale wie, o co mi chodzi - mówi, ale publicznie sprecyzować swych skojarzeń nie chce.
Próbuje to za nią zinterpretować poseł Zbigniew Girzyński (PiS), przewodniczący Parlamentarnego Klubu Miłośników Historii. – To nieporozumienie. W późniejszych wiekach, zwłaszcza w siedemnastym, w trakcie walk na Kresach Rzeczypospolitej, tabory były miejscem, gdzie zakradał się upadek moralny. Zdarzała się prostytucja, gwałty, dochodziło do kradzieży – przyznaje. - Jednak tabory średniowieczne nie miały z tym nic wspólnego. Była to służba pomocnicza, aprowizacyjne zaplecze wojska. Czyszczono zbroje, przygotowywano posiłki, karmiono konie. Zresztą, zarówno wśród rycerstwa polskiego, jak i krzyżackiego, panowały surowe obyczaje – dodaje poseł.
Czarnecki jest zdania, że nikogo nie obraził. – Od dawna wiedziałem, że Julia Pitera nie ma poczucia humoru. Teraz się dowiedziałem, że jest niedouczona. Jak zwykle w przypadku Platformy, nie dotrzymała obietnicy. Zapowiedziała, że wyjdzie ze studia, a w końcu nie wyszła – brnie Czarnecki.