– Przed 10 kwietnia niektóre kontrowersyjne wypowiedzi posła Palikota zostałyby przemilczane. Teraz są o tyle niebezpieczne, że pokazują, iż nie ma granic w polityce – uważa dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Niedawno w programie rozrywkowym na antenie TVN przytoczone zostały słowa Palikota porównującego Jarosława Kaczyńskiego do wilka, którego myśliwy Bronisław Komorowski zastrzeli i wypatroszy.
– Barwny język jest dostosowany do programu, dla którego poseł się wypowiada – tłumaczy Piotr Sawicki, doradca Palikota. – Innego języka używa u Kuby Wojewódzkiego, a innego u Moniki Olejnik.
Tym słowom przeczą fakty. Odnosząc się do politycznej pasji Jarosława Kaczyńskiego, Palikot powiedział Kubie Wojewódzkiemu, że Hitler i Stalin też mieli pasję. A dwa dni później dorzucił u Moniki Olejnik, że spodziewa się, iż na potrzeby kampanii Kaczyński spłodzi syna.
– Wypowiedzi Palikota są narzędziem do wzbudzania emocji w części twardego elektoratu PO, który tworzą tzw. młode wykształciuchy. To grupa, która często zachowuje się jak szalikowcy – uważa dr Norbert Maliszewski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego. – Dla nich nie jest ważne, co mówi Janusz Palikot, byle był kontrowersyjny, bo wtedy poczują, jak ważne są te wybory, i pójdą zagłosować na Bronisława Komorowskiego.