Decyzja Sądu Najwyższego została ogłoszona w obecności prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i szefa Państwowej Komisji Wyborczej Stefana Jaworskiego.
Obaj wnosili o uznanie ważności wyborów, mimo że prokuratura prowadzi 41 spraw związanych z podejrzeniem popełnienia przestępstw przeciwko wyborom.
Sąd uznał 16 z 378 protestów wyborczych, jakie do niego trafiły. Stwierdził jednak, że i tak nie miały wpływu na wynik wyborów. Bronisław Komorowski uzyskał bowiem ponad milion głosów więcej od rywala.
Wśród uznanych protestów znalazła się sprawa Komisji Wyborczej w Brukseli. Z urny wyjęto tam 98 kart do głosowania więcej, niż ich wydano.
Z kolei w jednej z komisji wyborczych na warszawskim Bemowie głosy oddane na jednego z kandydatów przypisano drugiemu. Ponad 200 protestów dotyczyło przeprowadzenia wyborów mimo powodzi. Sąd ich nie uznał.