Lista zarzutów SLD pod adresem Jacka Rostowskiego jest długa – od arogancji i lekceważenia partnerów społecznych po upolitycznienie Ministerstwa Finansów.
Sojusz przypomina m.in., że szef resortu finansów zdecydował o zwiększeniu deficytu budżetowego tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. Według SLD tempo zadłużania państwa pod rządami Rostowskiego jest niespotykanie szybkie, stan finansów publicznych (deficyt i dług publiczny) – najgorszy od 20 lat, wiarygodność Polski na rynkach finansowych się pogarsza, a jedynym pomysłem na poprawę wskaźników jest twórcza księgowość.
„Rząd nie ma wiarygodnego planu na wyjście z tej trudnej sytuacji, chyba że wierzymy w bajki ministra, że oto w cudowny sposób deficyt budżetowy w Polsce zmaleje w ciągu dwóch lat o 75 mld złotych" – czytamy w uzasadnieniu do wniosku o wotum nieufności.
– Zastanawiam się, do czego jeszcze zdolna jest opozycja przed wyborami – śmieje się Paweł Arndt z PO, szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych. – Sojusz chyba zapomniał, że mamy kryzys światowy i wszystkie kraje mają długi. A że Polska ma akurat mniejsze długi niż inni, to wiarygodność naszego kraju na rynkach międzynarodowych jest stabilna, a nie maleje.
Poseł PO uważa, że inicjatywa SLD nie ma najmniejszych szans powodzenia. – Platforma i PSL będą solidarnie bronić ministra finansów, bo nie ma powodów, aby go odwoływać – podkreśla Arndt.