Grzegorz Napieralski po niefortunnej kampanii parlamentarnej, która zakończyła się fatalnym wynikiem wyborczym partii, odsunął się w cień i do tej pory z niego nie wyszedł. Z informacji "Rz" wynika jednak, że lada dzień może się to skończyć. Grupa działaczy powiatowych nalega bowiem, by kandydował na szefa wojewódzkiej organizacji na najbliższym zjeździe, który odbędzie się 14 kwietnia.
Dariusz Wieczorek, lider wojewódzki, w rozmowie z "Rz" potwierdza, że Napieralski zastanawia się nad kandydowaniem w swym macierzystym województwie. – Na razie sam zamierzam walczyć o przywództwo w regionie, ale jeżeli Grzegorz się zdecyduje, to zrezygnuję i będę go wspierał – mówi.
Wieczorek zaznacza, że Napieralski jest politykiem formatu ogólnopolskiego i na pewno byłby dobrą wizytówką zachodniopomorskiego Sojuszu. – Poza tym gdy przed czterema laty odchodził na szefa całej partii, mówiliśmy, że zawsze może do nas wrócić. Ale jeszcze się nie zdecydował – podkreśla.
Według działaczy SLD, gdyby Napieralski kandydował na szefa regionu, oznaczałoby to, że postanowił wrócić do politycznej gry. I to z ambicjami, że za jakiś czas ponownie sięgnie po władzę w Sojuszu.
A w partii nie brakuje osób, które wzdragają się na sam dźwięk nazwiska byłego lidera. I to one najbardziej się boją, że powrót Napieralskiego może nastąpić już za trzy lata, jeżeli obecny lider Leszek Miller zdecyduje się kandydować do europarlamentu.