Już nie tylko opozycja, ekonomiści i pracodawcy zarzucają Jackowi Rostowskiemu złą politykę gospodarczą. Robi to też koalicyjny PSL i posłowie PO. Wczoraj podczas głosowania ustawy znoszącej tzw. I próg ostrożnościowy wbrew stanowisku Platformy głosowało trzech jej posłów, m.in. Jarosław Gowin.
Czy Jacek Rostowski może stracić stanowisko? Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z osobami zbliżonymi do rządu, wynika, że pozycja Rostowskiego jest bezpieczna. Świadczy też o tym wczorajsza obrona ministra. – Polska dzięki polityce współtworzonej przez Rostowskiego wzbudza zazdrość w innych państwach Europy – mówił Donald Tusk. Premier mu ufa, potrzebuje go do przeprowadzenia w tym roku zmian w OFE i zaplanowania budżetu na 2014 r.
390 mld zł wynosi wzrost naszego długu publicznego od 2007 roku
Jakie są więc zarzuty? Już trzeci raz pomylił się, wyliczając dochody budżetu. W tym roku formalnie zabraknie aż 29 mld zł. To 10 proc. dochodów. W praktyce będzie to 24 mld, bo budżet otrzymał prezent w postaci zysku NBP w wysokości 5,2 mld zł. Niemal tyle samo zabrakło ministrowi w 2009 r. Wtedy nie dostał wsparcia z banku centralnego i musiał podnieść deficyt o 5,6 mld zł oraz poszukać 20 mld zł oszczędności. W tym roku dziurę powiększa aż o 16 mld zł, cięcia to 8 mld zł.
– Pogorszenie stanu finansów to skutek nadmiernie ekspansywnej polityki budżetowej rządu w latach 2008–2010 i niezwykłej ostrożności w podejmowaniu potrzebnych reform przez kilka ostatnich rządów – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Niedoszacowanie tegorocznych dochodów ostro krytykuje prof. Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula. – Polskie finanse są w rękach człowieka, który chyba kieruje się złymi pobudkami: kryteriami politycznymi, a nie dobrem kraju – mówi.