Reklama

Obawiamy się fałszerstw wyborczych

Nie chcę, żeby powstało wrażenie, iż chcemy walczyć z bankami czy supermarketami. Po prostu skoro mamy kryzys, a są podmioty, które mimo tego osiągają nadzwyczajne zyski, to one muszą się dodatkowo dokładać do systemu finansów publicznych przynajmniej przez parę lat – mówi Elizie Olczyk poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk

Publikacja: 09.08.2013 21:34

Zbigniew Kuźmiuk

Zbigniew Kuźmiuk

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Czy koalicja PO-PSL przetrwa do końca kadencji?

Zbigniew Kuźmiuk:

Trzeba brać pod uwagę możliwość przedterminowych wyborów. Bo jeżeli sytuacja społeczna i gospodarcza będzie się pogarszała, jeżeli związki zawodowe będą mocno protestowały, to różnie może być. W każdym razie my nie poprzemy samorozwiązania parlamentu, po którym byłyby natychmiastowe wybory. Jesteśmy gotowi rozmawiać z PO o przyspieszonych wyborach, ale pod warunkiem, że poprzedzi to przynajmniej półroczny rząd techniczny, który wymiecie wszystko, co jest do wymiecenia w gospodarce i finansach publicznych, i odpowiednio te wybory przygotuje, żeby nie było żadnych wątpliwości, że zostaną przeprowadzone uczciwie.

Skąd u was ta obsesja, że wybory mogą być sfałszowane?

Reklama
Reklama

Donald Tusk powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, że nie odda władzy bez walki. A w ostatnich wyborach samorządowych zaobserwowaliśmy różne dziwne zjawiska. Na przykład PSL w niektórych okręgach osiągało 75-procentowe poparcie. Było bardzo dużo głosów nieważnych. Był też przypadek, że w samochodzie policjanta w Warszawie znaleziono kilka tysięcy wypełnionych kart do głosowania. PKW dzierżawi serwery do liczenia głosów od jakiejś prywatnej spółki, a jej członkowie jeżdżą na szkolenia do Rosji. Jest się nad czym zastanawiać.

A jednak ostatnią batalię o Elbląg wygraliście...

Udało nam się to w bardzo nieprzyjaznym, przynajmniej do tej pory, dla nas środowisku. PO w tym mieście brylowała – na 25 radnych miała 13, a więc bezwzględną większość i własnego prezydenta. Po trzech latach rządzenia uzyskała 7 mandatów i straciła urząd prezydenta. Teraz będzie w opozycji.

Zapewniliście waszemu kandydatowi masowe wsparcie.

To prawda, ale partia opozycyjna oprócz tego, że może uczestniczyć w kampanii, nie ma innych atutów. A PO rozwiązała w Elblągu worek z prezentami. Minister sprawiedliwości Marek Biernacki publicznie podpisywał porozumienie o budowie sądu, minister transportu Sławomir Nowak obiecywał modernizację drogi E-7 Elbląg-Gdańsk i trasy kolejowej do Elbląga, sam premier Donald Tusk nagle obiecał wydłużenie działania specjalnych stref ekonomicznych. Dotyczy to co prawda całej Polski, ale właśnie w Elblągu zostało ogłoszone. Rząd zniósł też ograniczenia w małym ruchu granicznym z Kaliningradem. Zaangażowali się, jak mówi młodzież, „na maksa”, a jednak przegrali.

Zwycięstwo waszego kandydata może się okazać pyrrusowe. W Radzie Miasta większości nie ma, brakuje mu trzech mandatów, a chętnych do koalicji nie widać. Poza tym pojawiają się głosy, że przez te półtora roku do normalnych wyborów samorządowych wasz prezydent niewiele zdziała i władzę w Elblągu możecie równie szybko utracić, jak ją zdobyliście.

Reklama
Reklama

Nasi działacze w Elblągu są rozsądni i błędów nie popełnią. Były dwa główne powody odwołania poprzedniego prezydenta z PO – podwyżka czynszów w mieszkaniach komunalnych o 100 proc. i rozgrzebane inwestycje. Sądzę, że nowy prezydent wycofa się z tej podwyżki i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek w Radzie był temu przeciwny. A inwestycje trzeba uporządkować. Jeżeli zaś nie uda mu się zdobyć w Radzie większości, jeżeli wszyscy będą przeciwko PiS, czego przecież nie można wykluczyć, to będzie argument dla elblążan, że za rok PiS musi zdobyć bezwzględną większość głosów w Radzie, żeby skutecznie rządzić miastem.

Nie wydawalibyśmy pieniędzy na ochronę prezesa Kaczyńskiego, gdyby nie chciano go zamordować

Adam Hofman po zwycięstwie w Elblągu powiedział, że teraz idziecie na Warszawę. Czyżby w waszych szeregach zapanował triumfalizm?

Nie ma w naszych szeregach triumfalizmu. Ale po tym, co się działo w Elblągu, po tych „taśmach Wilka”, które ponoć spadły z nieba, żeby skompromitować naszego kandydata, stwierdzenie posła Hofmana było uprawnione. Oczywiście PO się od tych brudnych chwytów odżegnuje. Twierdzi, że nie miała z tym nic wspólnego. Nie ulega jednak wątpliwości, że taśmy przygotowali fachowcy od potajemnego nagrywania, a wypuścił je zaprzyjaźniony z PO portal internetowy. Moim zdaniem to sygnał, że musimy być gotowi na takie zagrywki i być może jeszcze bardziej brudne metody w zbliżających się kolejnych wyborach.

Może wasi kandydaci powinni nieco się hamować w słowach i nie knuć intryg?

Jakich intryg? Jedyne, co można zarzucić Jerzemu Wilkowi, to używanie niestosownego języka. A to, że chciał odsunąć PO od władzy, to przecież jest oczywiste. Po to robi się referendum. Byłem w Elblągu i rozmawiałem z mieszkańcami. Oni naprawdę mieli dość poprzedniego prezydenta. I wcale im się nie dziwię. Rozgrzebanie miasta i spowodowanie paraliżu komunikacyjnego na wiele miesięcy, podwyższanie czynszów o 100 proc. i jednoczesne szastanie publicznymi pieniędzmi (złote karty prezydentów), remonty gabinetów za miliony – to wszystko było robione w przeświadczeniu, że skoro ma się bezwzględną większość w Radzie Miasta, to nikt nam nic nie zrobi. To jest niewyobrażalna arogancja. Naprawdę trzeba było „tych gości pogonić”.

Reklama
Reklama

Czy warto było to robić na rok przed wyborami?

A na co tu było czekać? Żeby do końca zdegradowali miasto? Referendum było potrzebne, a przy okazji pokazaliśmy, że przy dużym zaangażowaniu potrafimy zwyciężać.

Wilk zastąpił Nowaczyka, a Piotr Gliński zastąpi Hannę Gronkiewicz-Waltz w Warszawie?

Możliwe. Pan profesor Gliński jest wartością dodaną dla PiS i byłby dobrym kandydatem na to stanowisko.

Pod jakim względem profesor socjologii może być lepszy od profesora prawa w zarządzaniu miastem?

Reklama
Reklama

Na pewno pod względem kultury władzy. Niektóre reakcje pani prezydent na krytykę medialną są wręcz niepojęte. Ponad rok zamknięty jest tunel pod Wisłostradą, a pani prezydent mówi, że w zamian za to kierowcy stojący w korkach mają ładne widoki na płynącą Wisłę. To jest kuriozalna wypowiedź. A sprawa śmieci? Gdyby nie to, że minister środowiska pozwolił Warszawie na odbieranie śmieci według starego systemu, bo miasto nie wypełniło nowej ustawy, to dziś tonęlibyśmy w śmieciach. Warszawie potrzebne są zmiany, tak jak były potrzebne Elblągowi.

PiS na kongresie w Katowicach przedstawiło program gospodarczy, który wielu ekspertów uznało za życzeniowy. Chodzi głównie o owe 1 mln 200 tys. nowych miejsc pracy, które miałyby być sfinansowane z publicznych pieniędzy.

Zmierzenie się z problemem bezrobocia to jest kluczowa sprawa. Jeżeli tego nie zrobimy, to  kolejne 2 mln młodych ludzi z Polski wyjedzie, a finanse publiczne w przyszłości po prostu się zawalą.

Krytycy zarzucają wam, że ową liczbę 1,2 mln nowych miejsc pracy wzięliście po prostu z sufitu.

To nieprawda. To jest program przewidziany na 10 lat i oparty głównie na pieniądzach z Funduszu Pracy. Zresztą to jest skandal, że przy tak wysokim bezrobociu środki w tym funduszu w kwocie ponad 7 mld zł są zamrożone.

Reklama
Reklama

Minister finansów ma dziurę w budżecie.

Minister myśli jak księgowy, muszą mu się zgadzać słupki. Ale w tej sytuacji powinien rozejrzeć się za dochodami. Pytam: co robi w tej sprawie? Dlaczego z takim uporem chroni sektor bankowy? Węgrzy wprowadzili dodatkowy podatek dla banków. Jasne, że Bruksela trochę pozgrzytała zębami, ale ostatecznie to zaakceptowała. Co więcej, jeżeli chodzi o osiągnięcia ekonomiczne, to za chwilę Victor Orbán będzie wzorem w Europie.

Odziedziczył po 8 latach rządów lewicy ruinę w finansach publicznych, a w ciągu dwóch lat doprowadził do zdjęcia z Węgier unijnej procedury nadmiernego deficytu. Nam się to nie udało mimo „światłego” zarządzania finansami przez ministra Rostowskiego. Na dodatek Orbán w samym środku kryzysu wprowadził ogromne ulgi prorodzinne i wyrwał MOL z łap Rosjan za miliard euro. Po prostu inaczej zagospodarował zasoby publiczne. U nas też trzeba to zrobić. Jest możliwość sięgnięcia po pieniądze, trzeba tylko wprowadzić nowy system podatkowy, bo ten rozpada się na naszych oczach i na masową skalę odbywa się prywatyzacja podatków (wędrują do prywatnych kieszeni, a nie do budżetu).

Eksperci są zdania, że z opodatkowania banków i dużych sieci handlowych całego waszego programu sfinansować się nie da.

Zmiana systemu podatkowego oraz opodatkowanie banków i supermarketów powinny dać dodatkowe kilkanaście miliardów złotych wpływów podatkowych rocznie. Ale nie chcę, żeby powstało wrażenie, iż chcemy walczyć z bankami czy supermarketami. Po prostu skoro mamy kryzys, a są podmioty, które mimo to osiągają nadzwyczajne zyski, to one muszą się dodatkowo dokładać do systemu finansów publicznych przynajmniej przez parę lat.

Reklama
Reklama

Skoro jest bieda, to niech politycy się też dołożą i zlikwidujcie dotacje do partii, tak jak chce PO.

Partie już raz zacisnęły pasa. Przypominam, że niedawno dotacje zostały obcięte o 50 proc. Pamiętam czasy, kiedy partie utrzymywały się same i nie chciałbym, żebyśmy do tego wrócili. To był system bardzo niedobry, generował afery związane z kupowaniem ustaw. Powrót do tamtych czasów to naprawdę fatalny pomysł.

Partie chyba mimo wszystko dostają za dużo pieniędzy, skoro PO szasta nimi na garnitury, wina i nocne kluby, PiS na ochronę prezesa, SLD na spa.

My nie wydajemy pieniędzy na zbytki. Zatrudniamy ekspertów, dzięki czemu jesteśmy przygotowani do rządzenia, mamy kilkadziesiąt projektów ustaw razem z rozporządzeniami wykonawczymi, które od ręki możemy uchwalać.

Sfinansowaliśmy debatę publiczną Polska Wielki Projekt, która przyniosła wiele pomysłów – wprowadzamy je do swojego programu. Nie wydawalibyśmy pieniędzy na ochronę prezesa, gdyby nie chciano go zamordować. Prezes Kaczyński jako były premier po wydarzeniach w Łodzi, gdzie zabito pracownika biura PiS, powinien mieć ochronę BOR. Państwu polskiemu korona by z głowy z tego powodu nie spadła. Ale tę ochronę rząd cofnął, więc musimy sami za nią płacić jako partia. Nie będziemy czapkować w PO, żeby dano prezesowi Kaczyńskiemu dwóch ochroniarzy.

Zbigniew Kuźmiuk jest posłem PiS. Do roku 2006 był politykiem PSL, w latach 1999–2001 z ramienia tej partii sprawował urząd marszałka województwa mazowieckiego. W latach 2004–2009 był posłem do Parlamentu Europejskiego

Czy koalicja PO-PSL przetrwa do końca kadencji?

Zbigniew Kuźmiuk:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sondaż: Jak kontrowersje ws. wypłaty środków z KPO wpłynęły na postrzeganie rządu?
Polityka
Kulisy rozmowy Nawrockiego z Trumpem. „Tusk może sobie pluć w brodę”
Polityka
Spotkanie Nawrocki-Tusk. Pierwsza taka rozmowa prezydenta z premierem
Polityka
Jeszcze więcej wątpliwości wokół dotacji z KPO
Reklama
Reklama