Małpowanie Orbana w Polsce nie ma sensu

Obsesje Kaczyńskiego, który gubi się w teraźniejszości, zatruwają trzeźwą ocenę polskiej racji stanu - mówi Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.

Publikacja: 08.10.2013 10:06

Janusz Lewandowski

Janusz Lewandowski

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Czy Janusz Lewandowski może zastąpić Donalda Tuska jako premiera RP?

Janusz Lewandowski: Nie może i nie chce. Funkcja jest obsadzona, a Polska dzięki temu stabilna.

Donald Tusk ma szansę powtórzyć sukces Angeli Merkel w Niemczech?

Chciałbym żeby tak było, wbrew sondażom, bo stabilizacja polityczna jest miarą dojrzałości  demokracji. Wówczas z grona liderów, spotykających się od lat na różnych  szczytach unijnych, zostałaby Angela Merkel, Donald Tusk, Andrus Ansip z Estonii i Valdis Dombrovskis z Łotwy.

Czy to są najbardziej przewidywalnie kraje w Unii Europejskiej?

Każdy ma swoją porcję problemów, ale Niemcy wyróżnia to, że główne partie opozycyjne są niemniej europejskie jak CDU/ CSU. To odosobniony fenomen w Europie, co odzwierciedli się w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przyszły skład może mieć bardzo wzmocnioną reprezentację ludzi, którzy za europejskie diety będą przeciwni wspólnej Europy.

Jest takie ryzyko?

Rachunek wyborczy wskazuje, że to będzie znacznie silniejsza reprezentacja niż te frakcje, które dziś należą do folkloru europejskiego, niestety z udziałem Polaków.

Skąd ten eurosceptycyzm?

Po pierwsze, Unia Europejska się zbanalizowała. Jest urzeczywistnieniem wcześniejszych utopii, które metodą małych kroków zamieniły się w rzeczywistość. Dla pokolenia pamiętającego wojnę projekt był zrozumiały, bo uwalniał od egzystencjalnych lęków, jakich doświadczają dziś mieszkańcy Syrii, a niedawno narody byłej Jugosławii. Dla dzisiejszego pokolenia, nawet Europa bez granic, z wspólną walutą, kiedyś nie do pomyślenia, jest czymś tak zwyczajnym, jak otaczająca nas przyroda. Nadzwyczajne dzieło ludzkie zupełnie się uzwyczajniło! Część winy za negatywne nastawienie do Unii Europejskiej musi wziąć na siebie sama Bruksela. Obok regulacji, które budują tworzą wspólną przestrzeń europejską, na przykład „otwarte niebo", możliwość legalnego pozyskania pracy, czy wymiany studenckiej, mnożono przepisy, które irytują ludzi. Na to nałożył się kryzys, który poróżnił „północ" – gdzie Unia kojarzy się nadwyrężenie ich kieszeni na pakiety pomocowe dla zagrożonych krajów oraz „południe" – upokorzone przez warunki, jakie dyktuje Unia, idąc z pomocą. Od lat każdy sukces w Europe jest nacjonalizowany, a każdy problem europeizowany! W rezultacie mamy paradoks: rośnie zapotrzebowanie na widzialną rękę Brukseli, żeby pokonać kryzys, w czasie, kiedy Europa jest tak nielubiana jak nigdy!

W jaki sposób może zmienić się układ sił w Europie po kolejnym wyborze Merkel na kanclerz Niemiec?

Nierozstrzygnięty jest układ koalicyjny. W dwóch wariantach: wielkiej koalicji z SPD i koalicji z „zielonymi" zwiastuje trochę więcej euro-serdeczności. Ale nikt nie ma złudzeń, że nastąpi zmiana kursu. Wyborcy głosowali na taktykę ostrożnych kroków, minimalizujących ryzyko niemieckiego podatnika. Taktyka Angeli Merkel polega na tym, żeby dać tyle federalistycznych rozwiązań Europie ile jest potrzebnych, żeby nie rozpadła się strefa euro. I nie więcej. Wybory umocniły wiodącą rolę Niemiec, jako kraju, który jest zbyt duży dla Europy, ale potrzebuje Europy, bo jest zbyt mały, by w pojedynkę zwojować coś w globalnym świecie.

Angela Merkel będzie wymuszała dalsze zaciskanie pasa i kolejne oszczędności w UE?

Świadomość kosztów politycznych sprawiła, że od przełomu 2012 i 2013 roku szuka się kompensaty dla tego zaciskania pasa. I odkrywa na nowo fundusze strukturalne Unii, jako źródło ożywienia rynku pracy. Komisja Europejska poluzowała dyscyplinę finansową dla 6-ciu krajów, w tym Polski, by złapały roczny lub dwuletni oddech na reformy i nie mogły obwiniać Brukseli o nadmierny przymus fiskalny. Ale Niemcy nie zrezygnują z wymuszania odgórnie, przez regulacje UE, sanacji finansów publicznych i reform poprawiających konkurencyjność, bo są ostatecznym gwarantem całego układu. Mnie niemieckie standardy nie przeszkadzają, bo utrudniają psucie gospodarki i życie ponad stan, za co płaci wysoką cenę „południe."

Jak wyglądają potrzeby reform w Polsce?

Polska dobrze ilustruje paradoks, że vox populi to nie jest vox Dei czyli nie zawsze głos ludu jest głosem opatrzności. Polacy w sondażach wskazali jako najgorszą reformę wydłużenie wieku emerytalnego, która to reforma jest najbardziej niezbędna w starzejącym się społeczeństwie.

Największa partia opozycyjna zapowiada odejście od tej reformy po dojściu do władz. Sondaże wskazują na to, ze jest duża szansa na dojście do władzy PiS.

Opozycja często robi karierę polityczną na obietnicach, których nie może spełnić rząd i  których prawdopodobnie nie zrealizuje, gdy weźmie władzę. Ja nie widzę w programach opozycyjnych recept, które by mnie przekonywały.

Jarosław Kaczyński wzoruje się na Viktorze Orbanie i chciałby, aby Polska była bardzo niezależna od UE.

Dostrzegam zarażenie niektórych elit środkowej Europu „orbanizmem". Orban zręcznie gra na kompleksach narodu, który źle czuje się w obecnych granicach i ułożył z tego program gospodarczy. Swoisty „gest Kozakiewicza" wobec kapitału zagranicznego, kurateli instytucji międzynarodowych, w tym nawet Unii Europejskiej. To o tyle paradoksalne, że – wedle naszych obliczeń – Węgry były dotąd najbardziej zależnym krajem w Europie od funduszy unijnych. 97% inwestycji nieprywatnych w latach 2009-12, to inwestycje współfinansowane przez mój budżet. W Polsce dla porównania jest to 52%. Zrozumiałbym podobną strategię budowania programu gospodarczego na urażonej dumie narodowej np. w Serbii. Małpowanie Orbana w Polsce nie ma sensu.

Kaczyński zapowiedział: „Przyjdzie dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt".

Orbanizm poznacie po jego owocach. Jestem sceptyczny co do skutków tej polityki gospodarczej na dłuższą metę, chociaż osobiście lubię Viktora Orbana jako partnera rozgrywek piłkarskich, a naszym węgierskim bratankom życzę jak najlepiej. Polska nie ma powodu żywić się kompleksem utraconej mocarstwowości. Polska awansuje w politycznej lidze europejskiej.  Przy całej nostalgii kresowej chyba się nieźle odnajdujemy w obecnych granicach. Zamiast Wilna i Lwowa mamy Gdańsk i Wrocław. Polacy za granicą stali w długich kolejkach do konsulatów, by głosować w roku 2007, gdy mieli poczucie wstydu za rządy LPR, PiS i Samoobrony, a dziś z dumą przyznają się do polskości. Widzą karierę wizerunkową swego kraju i jego rosnące znaczenie, jako partnera najważniejszych decyzji w Europie. Dlatego typowe dla Kaczyńskiego zapożyczanie się w Budapeszcie, to sztuczne przeszczepianie na nasz grunt obcych wzorów. Podobnie nie przystaje do realiów geopolityka Kaczyńskiego, żywcem wzięta z Polski międzywojennej, która była otoczona przez wrogie mocarstwa i musiała sobie wyrąbać drogę do morza. Obsesje człowieka, który gubi się w teraźniejszości, zatruwają trzeźwą ocenę polskiej racji stanu.

Jak polityka Orbana postrzegana jest w UE?

Polityka Orbana powoduje, że Węgrzy sami się eliminują z europejskiego rdzenia decyzyjnego. Podobnie jak Czechy za prezydenta Klausa. W to miejsce wkracza mała Litwa, Łotwa czy Estonia, a także zyskująca na znaczeniu Słowacja premiera Fico. Nie chciałbym żeby Polska naśladowała złe wzory, bo nie ma nic bardziej sprzecznego z polską racją stanu jak pozbawianie się wpływów w Europie.

Co oznacza dla Polski bycie kandydatem do strefy euro i jaka jest realna perspektywa jego przyjęcia?

Jesteśmy w procedurach nadmiernego deficytu, tak jak 15 innych krajów europejskich, co wymusza na Rostowskim staranne komunikowanie się z Brukselą skoro dostaliśmy dwa lata ulgi na dochodzenie do zdrowych finansów publicznych. Trzeba tłumaczyć OFE, trzeba uzasadniać nowelę budżetu, trzeba być przejrzystym i skłonnym do dialogu, gdy jest się pod obserwacją. Polsce chodzi o to, żeby inni nas nie zarażali swoimi problemami, inni powinni rozumieć polskie intencje. Zaś wejście Polski do strefy euro to problem jest polityczny, a nie tylko ekonomiczny. Kryteria wejścia do strefy euro wcześniej czy później zostaną spełnione, natomiast trzeba przekonać Polaków, a to jest dłuższy proces.

Świeci pan oczami w Brukseli za poczynania kolegów w kraju?

Nie, wręcz przeciwnie. Od pewnego czasu Polak za granicą jest bardzo dumny ze swojego kraju. To jest rewolucja wizerunkowa, dzieło zbiorowe Polaków. Ciągle istnieją napięcia, przede wszystkim w polityce klimatycznej i ciągle grasują małe grupki, które psujące obraz całości – dziś przede wszystkim kibole na zagranicznych występach. Ale zagranica odróżnia plewy od ziarna. Dlatego coraz więcej Polaków manifestuje swoją polskość. Angela Merkel swoją wiarygodność przekonała podatników niemieckich, że interes gospodarstwa niemieckiego nie jest sprzeczny z ocaleniem strefy euro. Ale Polaków trudniej przekonać, bo Polska jest sycona złymi wiadomościami. W naszym przypadku może być podobnie jak z Anglikami, którym prasa Murdocha wręcz wyprała mózgi jeśli chodzi o stosunek do Europy i w tej chwili ten publiczny wstręt do Europy ciśnie na polityków, aby podejmowali decyzje, które sami uważają za rozbieżne z długofalowym interesie Wielkiej Brytanii. Nie chciałby, żeby to miało miejsce w Polsce. Przekonamy do wspólnej waluty dopiero wówczas, kiedy to się przetłumaczy przez interes polskich rodzin i biznesu, który nie będzie miał ryzyka kursowego, jeżeli się wyłonią elementy stabilnej struktury euro. Wtedy będzie można podejść konstytucyjnie do problemu.

Czy Janusz Lewandowski może zastąpić Donalda Tuska jako premiera RP?

Janusz Lewandowski: Nie może i nie chce. Funkcja jest obsadzona, a Polska dzięki temu stabilna.

Pozostało 98% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora