Gowin planuje zdzierać buty

Na nadchodzące kampanie PiS może wydać nawet 50 mln zł. Polska Razem na razie nie ma ani grosza.

Publikacja: 12.12.2013 01:16

Konwencja nowej partii miała kosztować ok. 100 tys. zł

Konwencja nowej partii miała kosztować ok. 100 tys. zł

Foto: Reporter, Witold Rozbicki Witold Rozbicki

Jarosław Gowin jest kolejnym politykiem, który będzie próbował przebić się z nową formacją do Sejmu. W ciągu ponad dekady, kiedy udało się to PO i PiS, ta sztuka powtórzyła się tylko raz. W 2011 r. swoje ugrupowanie wprowadził Janusz Palikot. Jeszcze przed wyborami w jednym z wywiadów mówił, że istnieje przelicznik pieniędzy, które trzeba wydać, by pozyskać głosy. – Milion za jeden procent. Tak to dziś w Polsce wygląda – oceniał.

Ówczesny Ruch Palikota zdobył 10 proc. głosów, ale Palikot zadeklarował dużo mniejsze wydatki na kampanię – 1,7 mln zł. Ta suma była jednak większa, bo wcześniej Palikot w stowarzyszenie pod taką samą nazwą jak partia włożył 5 mln zł z własnych pieniędzy.

Takiej kwoty w wyborach europarlamentarnych nie będzie miała Polska Razem.

– Myślę, że jakieś 2 mln zł trzeba będzie wydać na kampanię, żeby była ona zauważalna w całym kraju – mówi w rozmowie z „Rz" Przemysław Wipler z PR.

Jednak lider ugrupowania nie jest tak optymistyczny.

– Gdyby Polska Razem miała 2 miliony złotych, to pewnie czulibyśmy się spokojniejsi. Dzisiaj szacujemy, że będziemy dysponowali mniejszymi pieniędzmi – przekonuje „Rz" Jarosław Gowin.

Dlatego kampania ma być skromna. – Będziemy stawiać na najtańsze, ale i najskuteczniejsze metody prowadzenia kampanii: kampanię bezpośrednią i kampanię w Internecie – zapewnia Gowin i przekonuje, że w ostatniej kampanii parlamentarnej „zdarł dwie pary butów ", zamiast wieszać plakaty.

– Startowałem z trzeciego miejsca, a zrobiłem zdecydowanie najlepszy wynik – przypomina.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który wystąpił na konwencji Gowina, uważa, że Internet obniżył „barierę wejścia" dla nowych partii.

– Świat komunikacji jest inny niż 10 lat temu – ocenia.

Gowin liczy głównie na wsparcie sympatyków. – Chcemy utrzymywać się ze składek i darowizn – deklaruje.

Kaźmierczak wskazuje jednak, że wśród przedsiębiorców o donatorów może być ciężko. – To kwestia wiarygodności. Tu nie wystarczą obietnice, bo te dawała Platforma. Nowa partia musiałaby odzyskać zaufanie Polaków do polityków – wskazuje.

Na razie Polska Razem finansuje się sama. Na konwencję, która kosztowała, według Gowina, nieco ponad 100 tys. zł, złożyło się kilkanaście osób zaangażowanych w tworzenie ugrupowania.

Nie wszystkie partie chcą ujawniać wielkość swoich wydatków na kampanię do Parlamentu Europejskiego, ale z informacji „Rz" wynika, że będą starały się ograniczać. SLD w poprzednich eurowyborach wydało na kampanię 7 mln zł i wprowadziło siedmiu deputowanych. Teraz skarbnik chce na kampanię przeznaczyć 4 mln zł.

– Będę namawiał do tego kolegów, bo biorę pod uwagę najgorszy scenariusz – mówi „Rz" Kazimierz Karolczak.

Cztery lata temu PiS wykorzystał niemal cały limit na kampanię, czyli 10 mln zł.

– Będę rekomendował mniejszą kwotę – mówi nam skarbnik partii Stanisław Kostrzewski.

Jednak wybory do PE to dopiero początek. Do końca 2015 r. będą aż cztery kampanie. Partie parlamentarne ograniczają wydatki, ale Polska Razem nie może liczyć na takie środki jak one. – Byłbym bardzo szczęśliwym skarbnikiem, gdybym miał 50 milionów zł na wszystkie te kampanie – zdradza Kostrzewski.

Sukces w eurowyborach dałby jednak partii Gowina finansowy oddech. Partie, które zdobywają mandaty, biorą udział w podziale dotacji od Państwowej Komisji Wyborczej. Ostatnio było to ok. 150 tys. zł za jeden mandat. Pieniądze na promocję daje też grupa polityczna, do której należy partia. Do tego dochodzą również pieniądze na biura, w których można zatrudnić działaczy budujących struktury.

Jarosław Gowin jest kolejnym politykiem, który będzie próbował przebić się z nową formacją do Sejmu. W ciągu ponad dekady, kiedy udało się to PO i PiS, ta sztuka powtórzyła się tylko raz. W 2011 r. swoje ugrupowanie wprowadził Janusz Palikot. Jeszcze przed wyborami w jednym z wywiadów mówił, że istnieje przelicznik pieniędzy, które trzeba wydać, by pozyskać głosy. – Milion za jeden procent. Tak to dziś w Polsce wygląda – oceniał.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"