W swoim najnowszym raporcie "Czas Polski. Jak się wzbogaciła i zmienia w odporną gospodarkę opartą na wiedzy" przedstawiacie optymistyczną wizję Polski za 10 lat, m.in. z mieszkańcami żyjącymi średnio pięć lat dłużej, domkniętą luką w zakresie podaży mieszkań, solidną stopą inwestycji (25 proc., obecnie to około 17 proc.) czy z przeciętną płacą godzinową na poziomie 80 proc. średniej unijnej (w 2024 r. około 50 proc.). Mamy przegonić Włochy pod względem PKB per capita (według parytetu siły nabywczej), choć w 2024 r. byliśmy na poziomie 81 proc. tego kraju. Miło się czyta taki scenariusz, gdy jednocześnie często słyszy się o tym, jak w polską gospodarkę może uderzyć już w najbliższych latach np. spadek siły roboczej, słabość inwestycji sektora prywatnego oraz pogarszająca się kondycja finansów publicznych.
My w Polsce wszystkiego się boimy, ale może jest w tym pozytyw - że te obawy motywują nas do szukania rozwiązań i cięższej pracy. Niemniej uważam, że one są trochę przesadzone. Nakreślona przez nas ścieżka oczywiście nie jest oczywiście pewna, nie wspomniał pan choćby o ryzyku związanym z szeroko pojętym bezpieczeństwem. Natomiast w całym raporcie pokazujemy, że Polska wykonała bardzo duży krok naprzód w ostatnich 30-35 latach, i że jesteśmy blisko zrobienia kolejnego. To nie jest tak, że nakreślone przez nas cele są odległe. Przegonienie Włoch czy osiągnięcie nakładów na badania i rozwój na poziomie 2,5 proc. PKB [wobec 1,6 proc. w 2023 r. - red.] wynikają z kontynuacji obecnych trendów.
Jeżeli niczego nie zepsujemy, ani nie zepsuje się w otoczeniu Polski, to damy radę?
Można tak powiedzieć. Gospodarka jest bardzo dużym, skomplikowanym i praktycznie niemożliwym do ogarnięcia z lotu ptaka tworem. Nie ma jednego konkretnego trybu, który można wyjąć albo wsadzić tam pręt, i ją zatrzymać. Przeszliśmy w ostatnich 15-20 latach kilka bardzo trudnych stress testów.
Polska wykonała bardzo duży krok naprzód w ostatnich 30-35 latach, i że jesteśmy blisko zrobienia kolejnego
Czytaj więcej
Gigantyczny postęp cywilizacyjny - tak o ostatnich dekadach Polski piszą w swoim najnowszym rapor...
Co może pójść nie tak? Zakładam, że dużym ryzykiem jest szeroko rozumiane bezpieczeństwo. A może swego rodzaju inercja polityczna? Piszecie w raporcie, że jednym z warunków powodzenia waszej wizji jest dalsza realizacja ambitnych planów infrastrukturalnych.
Mam wrażenie, że tej inercji jest mniej. Podejrzewam, że dotyczy bardziej spółek Skarbu Państwa, a nie całej gospodarki. Jeżeli chodzi o inwestycje realizowane przez agencje rządowe, to tutaj mamy więcej ciągłości niż politycy byliby skłonni przyznać. Nawet na poziomie dokumentów strategicznych te plany, cele czy środki, które mają być zaprzęgnięte, nie różnią się aż tak znacząco między kolejnymi ekipami.