Podczas obrad sobotniej Rady Krajowej PO premier dopiął swój realizowany od pół roku plan: przejął pełną, jednoosobową władzę nad partią i ostatecznie rozprawił się ze Schetyną, swym wewnętrznym konkurentem.
Żeby zablokować wybór Schetyny do zarządu PO, Tusk zgłosił cały, autorski skład zarządu i naciskał na członków Rady Krajowej, aby poparli wszystkich jego kandydatów. Zgłoszony przez swych zwolenników Schetyna dostał w tajnym głosowaniu najgorszy wynik i nie wszedł do zarządu.
Jawne podziały
Konwencja nie była jednak pokazem jedności pod wodzą Tuska. Wręcz przeciwnie. Po raz pierwszy podziały zostały pokazane tak wyraźnie, a liderzy PO mówili o nich tak otwarcie.
Premier zarzucił Schetynie, że kwestionuje jego przywództwo. – Jeśli ktoś chce wzmocnić partię polityczną, wzmacnia wybranego demokratycznie lidera. Jeśli chce ją osłabić, przede wszystkim zaczyna od osłabienia lidera. Jak wiecie, to jest kwestia relacji z Grzegorzem Schetyną – przyznał.
Szef regionu śląskiego PO Tomasz Tomczykiewicz powiedział wprost, że między Tuskiem a Schetyną zaufania nie ma i nie będzie.