– W Polsce drogi krajowe są finansowane przez GDDKiA, a lokalne przez samorządy. Potrzebna była osoba odpowiedzialna za włączanie dróg lokalnych w krwiobieg ekspresówek – uzasadnia Zbigniew Rynasiewicz, który niedawno został pełnomocnikiem rządu ds. zarządzania infrastrukturą.
– Wciąż mamy za mały udział ruchu rowerowego w ruchu ogólnym. Pracuję nad m.in. zalegalizowaniem jazdy na rowerze pod prąd na ulicach o spokojnym ruchu – wyjaśnia z kolei Łukasz Puchalski, który w październiku został rowerowym pełnomocnikiem ministra transportu.
Rząd uważa, że rosnąca liczba pełnomocników jest uzasadniona. Wątpliwości ma jednak opozycja.
Bo pełnomocników przybywa w szybkim tempie. Rząd i premier mają już ich w sumie 18, z czego aż pięciu powołano w dwóch ostatnich latach. Pełnomocników miały też wcześniejsze rządy, przykładowo ds. osób niepełnosprawnych i równego traktowania. Jednak gabinet Tuska szybko zaczął ustanawiać kolejnych.
Przykładowo już w 2007 roku na pełnomocnika ds. dialogu międzynarodowego powołał Władysława Bartoszewskiego. Opozycja odczytała to jako spłatę długów za poparcie dla PO w kampanii. Później powstały stanowiska m.in. pełnomocników ds. Muzeum II Wojny Światowej, energetyki jądrowej lub deregulacji gospodarczych.