Ponad 200 tys. internautów weszło w ciągu 24 godzin na uruchomioną w poniedziałek przez NSZZ „Solidarność" stronę, za pomocą której można sprawdzić, jak głosowali w Sejmie obecni kandydaci do Parlamentu Europejskiego.
– Nie spodziewaliśmy się aż takiego zainteresowania. Dlatego byliśmy zaskoczeni, że w pewnym momencie nasze serwery przestały działać – przyznaje Marek Lewandowski, rzecznik „S". Z informacji związku wynika, że z powodu awarii nie udało się skorzystać ze strony co piątemu użytkownikowi, który chciał na nią wejść. Lewandowski zapewnia, że od razu po awarii związkowi informatycy rozpoczęli przenoszenie strony www.sprawdzampolityka.pl na silniejszy serwer.
Statystyki pokazują, że stale ze strony korzysta 9 tys. osób. Każda spędza na niej co najmniej pięć minut. To może oznaczać, że internauci nie wchodzą na nią wyłącznie z ciekawości, ale rzeczywiście sprawdzają, jakie decyzje podjęli w głosowaniu parlamentarzyści. – Najwięcej wejść było z Warszawy. Ze stolicy pochodziła co czwarta osoba odwiedzająca naszą stronę. Na pozostałych miejscach znalazły się Kraków, Gdańsk, Wrocław i Katowice – mówi Lewandowski.
Sukces strony sprawił, że związkowcy przymierzają się teraz do jej rozbudowy. Zamierzają połączyć się ze stroną, na której udostępniane są nagrania wideo z posiedzeń Sejmu i innych wystąpień publicznych najpopularniejszych polityków.
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Warszawskiego Rafała Chwedoruka liczba odwiedzin w ciągu pierwszych kilku godzin po uruchomieniu pokazuje, że związkowcom udało się idealnie trafić w rynkową lukę. I że już odnieśli sukces. - Ludzie z jednej strony dostali do ręki narzędzie, za pomocą którego zyskują poczucie, że mogą mieć wpływ na politykę. Z drugiej – w ten sposób łatwo im wyrazić wobec polityków swoje negatywne odczucia – mówi.