Tematem rozmowy polityków jest sytuacja polityczna i ekonomiczna Polski. Sienkiewicz przedstawia Belce perspektywę wyborczą, m.in. wysokie poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, przed którą może stanąć rząd i PO i pyta go, czy można w takiej sytuacji coś zrobić. - Mamy deficyt budżetowy, ryzyko przekroczenia progu, 43 procent w CBOS dla PiS i osiem miesięcy do wyborów - opisuje szef MSW. - Wiemy, że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych i parę innych kłopocików, ale to już takich wewnątrz polskich - dodaje i skarży się na postawę ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Wtedy swoje warunki ewentualnego podjęcia działań zaczyna przedstawiać Belka. - Po pierwsze ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa Prezes Rady Ministrów, a nie Minister Finansów - mówi do Sienkiewicza i wyjaśnia, że to oznaczałoby istotną zmianę w statusie NBP.
- Moim warunkiem excusez moi jest dymisja ministra finansów. Przychodzi nowy minister finansów, na razie nie muszę wam mówić, kto by mógł być, ale takie nazwiska i tacy ludzie są w kraju. I wtedy zrobimy to co trzeba - ciągnie dalej prezes NBP.
Belka przyznaje co prawda, że na drodze stanąć może jeszcze Rada Polityki Pieniężnej, ale przekonuje, że sobie z nią poradzi. Mamy oczywiście tą pieprzoną Radę Polityki Pieniężnej (...) ale jesteśmy w stanie z nią zagrać - twierdzi. To właśnie do podjęcia tych działań, prezes NBP domaga się dymisji Rostowskiego.
Handlują głową Rostowskiego