Premier ucieka do przodu

Premier zwraca się o wotum zaufania. Chce pokazać, ?że po wybuchu afery taśmowej wciąż kontroluje sytuację.

Publikacja: 25.06.2014 20:07

Premier ucieka do przodu

Foto: ROL

– Musimy mieć pewność, że rząd dysponuje mandatem wynikającym z wyborów i z większości parlamentarnej – oświadczył premier Donald Tusk w finale swego wystąpienia dotyczącego afery podsłuchowej. Takie rozwiązanie było rozważane od kilku dni przez ścisłe otoczenie szefa rządu.

Premier zdecydował się na ten wariant po wtorkowych rozmowach z koalicyjnym PSL. Ludowcy zapewnili, że wciąż stoją murem za koalicją, choć nie podoba im się pozostawienie w rządzie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, jednego z bohaterów afery taśmowej. – Jeśli do połowy sierpnia nie będzie jasności w sprawie nagrań ujawnionych przez „Wprost", sam uruchomię mechanizm prowadzący do przedterminowych wyborów – mówił wicepremier i szef PSL Janusz Piechociński.

Lobby gazowe

Tusk już raz w tej kadencji zwrócił się z wnioskiem o wotum zaufania – w październiku 2012 r. po tzw. drugim expose. Uzyskał je wtedy bez problemu.

Wczoraj w Sejmie premier przekonywał, że ponownie potrzebuje gwarancji poparcia. – Potrzebujemy pewności poza granicami Polski, że państwo polskie funkcjonuje sprawnie i radzi sobie także z tym poważnym kryzysem. Że polski rząd dysponuje mandatem wynikającym z większości parlamentarnej w przeddzień negocjacji w Brukseli – powiedział Tusk, nawiązując do unijnych negocjacji na temat unii energetycznej oraz podziału stanowisk w unijnych instytucjach. – Nie może być miejsca na domyślanie się, czy jest jeszcze w Polsce rząd, czy za chwilę upadnie – dodał. Oczywiście żadnych wątpliwości być nie mogło: późnym wieczorem rząd dostał wotum zaufania. Poparło go 237 posłów, przeciwko było 203.

Premier ostro zaatakował wczoraj autorów potajemnych nagrań: – Chcę być gwarantem, że w Sejmie i w rządzie będziemy realizowali wyłącznie polskie scenariusze, które nie powstają w konspiracji i nie są tworzone przez ludzi, których nazwisk i intencji nie znamy – powiedział. – Ten konspiracyjny scenariusz związany z aferą podsłuchową i nielegalnymi podsłuchami nie powstał tu, w polskim Sejmie, ani w żadnej polskiej instytucji życia publicznego.

Tusk zasugerował, że za aferą stoi lobby handlujące rosyjskim węglem i gazem. To jasna sugestia pod adresem jednego z zatrzymanych – biznesmena Marka Falenty, współwłaściciela firmy Składy Węgla i głównego akcjonariusza giełdowych spółek Hawe i ZWG. – Mówimy o bardzo dużych pieniądzach, a przede wszystkim mówimy o bardzo realnym wpływie na obrót węglem oraz na całą strukturę i bezpieczeństwo polskiej energetyki. To nie jest tylko mój wniosek – powiedział Tusk.

Opozycja nie wierzy

Zasugerował też, że w sprawie pojawiają się nazwiska osób zaangażowanych w projekt tzw. pieremyczki, czyli połączenia gazowego przez Polskę, które miało omijać Ukrainę.

Nasi rozmówcy biorący udział w śledztwie także zwracają uwagę, że pierwsze ujawnione nagrania pochodzą z okresu tuż po awanturze o memorandum gazowe, które wiosną 2013 r. Gazprom podpisał ze spółką zależną PGNiG. To właśnie ten dokument zakładał budowę „pieremyczki", o czym polskie władze nie miały pojęcia. Dlatego stanowisko straciła szefowa PGNiG Grażyna Piotrowska- Oliwa.

Opozycji nie przekonuje wersja o prorosyjskim lobby, które ujawniając taśmy, chce obalić rząd i zdestabilizować Polskę. – Premier mówi, że przeciwko Polsce działa zorganizowana grupa, która chce osłabić kraj. Gdzie ona jest? Odpowiadam panu: niech pan spojrzy w lustro – mówił Krzysztof Szczerski (PiS). – Polska przechodzi przez moment próby. To jest czas, w którym zło trzeba nazwać złem, kiedy trzeba wskazać tych, którzy działają na szkodę RP. To jest czas na dymisję rządu Tuska.

Posłowie PiS opuścili salę, gdy przemawiał lider Twojego Ruchu Janusz Palikot. Tyle tylko, że Palikot mówił wczoraj to samo co politycy PiS. – Arogancja, buta, pycha – to właśnie wychodzi z tych taśm. To nie PiS was pozbawi władzy, to nie służby rosyjskie was pozbawią władzy ani nie mafia węglowa. Wy sami się pozbawicie władzy – stwierdził Palikot.

Lider SLD Leszek Miller domagał się wyjaśnień dotyczących treści ujawnionych taśm. – Nie pozwolimy na zapudrowanie przez rząd skandalicznych faktów. Wszystkie patologie muszą być ujawnione i osądzone – mówił. Oświadczył, że SLD złożył wnioski do NIK i prokuratury w sprawach, o których ministrowie rozmawiali na taśmach, m.in. dotyczące zbadania terminu oddania do użytku gazoportu w Świnoujściu oraz nielegalnego finansowania regionalnych lotnisk.

– Musimy mieć pewność, że rząd dysponuje mandatem wynikającym z wyborów i z większości parlamentarnej – oświadczył premier Donald Tusk w finale swego wystąpienia dotyczącego afery podsłuchowej. Takie rozwiązanie było rozważane od kilku dni przez ścisłe otoczenie szefa rządu.

Premier zdecydował się na ten wariant po wtorkowych rozmowach z koalicyjnym PSL. Ludowcy zapewnili, że wciąż stoją murem za koalicją, choć nie podoba im się pozostawienie w rządzie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, jednego z bohaterów afery taśmowej. – Jeśli do połowy sierpnia nie będzie jasności w sprawie nagrań ujawnionych przez „Wprost", sam uruchomię mechanizm prowadzący do przedterminowych wyborów – mówił wicepremier i szef PSL Janusz Piechociński.

Pozostało 83% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"