Końcówka rozmów między PiS, Solidarną Polską i Polską Razem wyglądała zupełnie inaczej niż to, co się działo przez kilka tygodni od ich rozpoczęcia.
Niewielka liczba przecieków sprawiła, że niepewność towarzyszyła im do ostatniej chwili. Nawet posłowie PiS, którzy wchodzili na sobotnie Zgromadzenie Obywatelskie „Czas na zmiany", nie wiedzieli, jaki będzie jego finał. – Prezes będzie z Gowinem i Ziobrą? – dopytywali dziennikarzy i siebie nawzajem.
Nikt nie znał ostatniego punktu programu, bo jak ujawniła w sobotę na stronie internetowej „Rz", porozumienie zawarto w ostatniej chwili.
Zgromadzenie rozpoczęło się z tego powodu z półgodzinnym opóźnieniem, ale i to nie wystarczyło, by zakończyć rozmowy. Gdy publiczność oglądała wystąpienia europosła PiS Andrzeja Dudy, prof. Piotra Glińskiego i film z fragmentami nagrań kompromitujących PO, szlifowano ostatnie szczegóły, sprawdzano, czy wydruk porozumienia zgadza się z ustnymi ustaleniami.
Takiego scenariusza chciał lider PiS Jarosław Kaczyński. Gdy Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin, zamiast pojawić się na zeszłotygodniowym kongresie zjednoczeniowym, założyli klub parlamentarny i rozpoczęli rozmowy o tworzeniu nowego ugrupowania, Kaczyński uznał, że albo porozumienie zostanie zawarte do soboty, albo nie będzie go wcale. – Negocjacje nie mogą się ciągnąć ?w nieskończoność – mówił w rozmowie z „Rz", która ukazała się w piątek.