Rzeczpospolita: W warunkach konfrontacji z Zachodem w Moskwie coraz częściej zaczynają spoglądać w stronę Chin. Czy dziś jest możliwy sojusz między Rosją a Państwem Środka i na czym ta współpraca miałaby się opierać?
Władimir Portiakow: Rosja określiła swoje stosunki z Chinami jeszcze w 2001 roku, gdy między Moskwą a Pekinem została podpisana umowa dotycząca przyjaźni sąsiedzkiej i współpracy. Jest tam wyraźnie napisane, że porozumienie to nie jest skierowane przeciwko innym krajom i że rosyjsko-chińskie stosunki nie tworzą żadnego sojuszu. Z kolei w ciągu tych czternastu lat, tak z jednej jak i z drugiej strony wielokrotnie mówiono o potrzebie wzmocnienia tych stosunków. Padały również propozycje zawarcia sojuszu i było to związane z zaostrzeniem sytuacji geopolitycznej niewygodnej dla Moskwy bądź Pekinu. W Chinach głośno o tym zaczęto mówić po 2012 roku, gdy Stany Zjednoczone przesunęły środek ciężkości swojej polityki oraz potencjału militarnego do Azji i zaczęły otaczać Państwo Środka. Nie doszło jednak do realizacji tego pomysłu.
Rosyjskie władze od kilku lat mówią o tym, że NATO chce otoczyć ich kraj. Czyżby Moskwa z Pekinem miała wspólny problem?
Pamiętajmy jednak o tym, że chińskie elity są o wiele bardziej związane biznesowo ze Stanami Zjednoczonymi, niż z Rosją. Ścisła współpraca Chińczyków z Rosjanami znacząco uderzyłaby w stosunki chińsko-amerykańskie. Dla chińskich rządzących najważniejsze są właśnie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i dlatego Pekin panicznie boi się zepsuć te relacje poprzez współpracę z Rosją. I chodzi nie tylko o stosunki gospodarcze. Co roku do USA przyjeżdża ponad 300 tysięcy chińskich studentów, dzięki czemu powstała chińsko-amerykańska przestrzeń edukacyjna. Chińczycy są świadomi, że jedynym krajem, który może stanowić dla nich zagrożenie, są właśnie Stany Zjednoczone - i dlatego będą robili wszystko, by nie doszło do ochłodzenia tych stosunków.
Mimo to, Xi Jinping przyjechał do Moskwy 9 maja i podpisał z Władimirem Putinem kolejne porozumienie dotyczące współpracy strategicznej...