Władimir Portiakow: Nie będzie sojuszu Rosja-Chiny

Priorytetem dla Chin są stosunki z USA - mówi "Rzeczpospolitej" prof. Władimir Portiakow z Rosyjskiej Akademii Nauk.

Aktualizacja: 09.07.2015 07:20 Publikacja: 08.07.2015 19:00

prof. Władimir Portiakow jest jednym z najbardziej znanych sinologów rosyjskich

prof. Władimir Portiakow jest jednym z najbardziej znanych sinologów rosyjskich

Foto: youtube

Rzeczpospolita: W warunkach konfrontacji z Zachodem w Moskwie coraz częściej zaczynają spoglądać w stronę Chin. Czy dziś jest możliwy sojusz między Rosją a Państwem Środka i na czym ta współpraca miałaby się opierać?

Władimir Portiakow: Rosja określiła swoje stosunki z Chinami jeszcze w 2001 roku, gdy między Moskwą a Pekinem została podpisana umowa dotycząca przyjaźni sąsiedzkiej i współpracy. Jest tam wyraźnie napisane, że porozumienie to nie jest skierowane przeciwko innym krajom i że rosyjsko-chińskie stosunki nie tworzą żadnego sojuszu. Z kolei w ciągu tych czternastu lat, tak z jednej jak i z drugiej strony wielokrotnie mówiono o potrzebie wzmocnienia tych stosunków. Padały również propozycje zawarcia sojuszu i było to związane z zaostrzeniem sytuacji geopolitycznej niewygodnej dla Moskwy bądź Pekinu. W Chinach głośno o tym zaczęto mówić po 2012 roku, gdy Stany Zjednoczone przesunęły środek ciężkości swojej polityki oraz potencjału militarnego do Azji i zaczęły otaczać Państwo Środka. Nie doszło jednak do realizacji tego pomysłu.

Rosyjskie władze od kilku lat mówią o tym, że NATO chce otoczyć ich kraj. Czyżby Moskwa z Pekinem miała wspólny problem?

Pamiętajmy jednak o tym, że chińskie elity są o wiele bardziej związane biznesowo ze Stanami Zjednoczonymi, niż z Rosją. Ścisła współpraca Chińczyków z Rosjanami znacząco uderzyłaby w stosunki chińsko-amerykańskie. Dla chińskich rządzących najważniejsze są właśnie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i dlatego Pekin panicznie boi się zepsuć te relacje poprzez współpracę z Rosją. I chodzi nie tylko o stosunki gospodarcze. Co roku do USA przyjeżdża ponad 300 tysięcy chińskich studentów, dzięki czemu powstała chińsko-amerykańska przestrzeń edukacyjna. Chińczycy są świadomi, że jedynym krajem, który może stanowić dla nich zagrożenie, są właśnie Stany Zjednoczone - i dlatego będą robili wszystko, by nie doszło do ochłodzenia tych stosunków.

Mimo to, Xi Jinping przyjechał do Moskwy 9 maja i podpisał z Władimirem Putinem kolejne porozumienie dotyczące współpracy strategicznej...

Ten sam Xi Jinping pod koniec listopada zeszłego roku wyraźnie powiedział, że Pekin nadal będzie prowadził politykę państwa pozablokowego. Przekaz ten był przede wszystkim skierowany do Rosji. Po tym jak w lutym 2014 roku rozpoczął się kryzys ukraiński, rosyjscy politycy coraz częściej zaczęli nalegać na to, by prawnie sformalizować sojusz z Chinami. Prawdą jest również to, że rosyjskie elity zawsze były zorientowane na Zachód. Od niedawna orientacja ta zaczęła się zmieniać i przynajmniej oficjalnie mówi się o priorytetowych stosunkach z Chinami. I rzeczywiście mają one charakter strategiczny, tyle że dużo rzeczy robi się po cichu. Rezultatem współpracy jest to, że Rosja stała się największym eksporterem ropy do Chin. Mimo to nie zakładałbym, że w najbliższej perspektywie dojdzie do zawarcia jakiegoś sojuszu militarnego między Rosją a Chinami.

Wiele wskazuje na to, że Moskwie na tym bardzo zależy. Świadczy o tym chociażby ostatnia wypowiedź sekretarza rosyjskiej rady bezpieczeństwa narodowego Nikowaja Patruszewa, który stwierdził, że „tworzona w Europie tarcza antyrakietowa NATO jest skierowana nie tylko przeciwko Rosji, ale i Chinom"...

To jest koleiny sygnał, które przekazują rosyjskie władze do Pekinu. Znajomi Chińczycy mówią mi, że Rosjanie chcą zepsuć ich stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i wiele wskazuje na to, że mają dużo racji. Prawdą jest również to, że w samych Chinach nie brakuje antyamerykańskich nastrojów. Świadczą o tym liczne badania socjologiczne, które wskazują, że przęcietny Chińczyk nie ma zbyt dobrej opinii o Amerykanach. Opinia chińskich elit politycznych i biznesowych nie pokrywa się z nastrojami panującymi w chińskim społeczeństwie.

Rzeczpospolita: W warunkach konfrontacji z Zachodem w Moskwie coraz częściej zaczynają spoglądać w stronę Chin. Czy dziś jest możliwy sojusz między Rosją a Państwem Środka i na czym ta współpraca miałaby się opierać?

Władimir Portiakow: Rosja określiła swoje stosunki z Chinami jeszcze w 2001 roku, gdy między Moskwą a Pekinem została podpisana umowa dotycząca przyjaźni sąsiedzkiej i współpracy. Jest tam wyraźnie napisane, że porozumienie to nie jest skierowane przeciwko innym krajom i że rosyjsko-chińskie stosunki nie tworzą żadnego sojuszu. Z kolei w ciągu tych czternastu lat, tak z jednej jak i z drugiej strony wielokrotnie mówiono o potrzebie wzmocnienia tych stosunków. Padały również propozycje zawarcia sojuszu i było to związane z zaostrzeniem sytuacji geopolitycznej niewygodnej dla Moskwy bądź Pekinu. W Chinach głośno o tym zaczęto mówić po 2012 roku, gdy Stany Zjednoczone przesunęły środek ciężkości swojej polityki oraz potencjału militarnego do Azji i zaczęły otaczać Państwo Środka. Nie doszło jednak do realizacji tego pomysłu.

Polityka
Biden zatwierdził memorandum bezpieczeństwa dla administracji Trumpa. Chodzi o Rosję i konkurentów USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Podcast „Rzecz w tym”: Czy przekręt z wyborami w Rumunii da się powtórzyć w Polsce?
Polityka
Niemcy: Dziś zaczyna się upadek rządu Olafa Scholza
Polityka
Syria ma tymczasowego premiera. Izrael przyznaje, że wtargnął na jej terytorium
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były minister obrony Korei Płd. próbował popełnić samobójstwo