Reklama

Javier Milei zawiódł nadzieje. Argentynie znów grozi bankructwo

Afery korupcyjne, pauperyzacja społeczeństwa i zbyt bliskie związki z USA pogrążają prezydenta Argentyny Javiera Milei.

Publikacja: 06.10.2025 15:00

Javier Milei

Javier Milei

Foto: REUTERS/Shannon Stapleton

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Argentyna jest pogrążona w kryzysie gospodarczym?
  • Jakie skutki społeczne wywołały reformy wdrażane przez prezydenta Javiera Milei?
  • Jakie wyzwania polityczne stoją przed ugrupowaniem La Libertad Avanza przed nadchodzącymi wyborami?
  • Jakie są przykłady korupcji na najwyższych szczeblach władzy w Argentynie?

– Stany Zjednoczone zrobią wszystko, co będzie trzeba, aby uchronić Argentynę przed kryzysem finansowym – mówił 22 września sekretarz skarbu USA Scott Bessent. Gdy okazało się, że za obietnicą Waszyngtonu uruchomienia dla Buenos Aires linii kredytowej o wartości 20 mld dol. nie poszły żadne konkrety, rynki finansowe znów zaczęły panikować. A wartość peso, po krótkim okresie stabilizacji, znów zaczęła spadać.

Argentyna pod rządami Javiera Milei zaczyna przypominać Meksyk

Argentyńczycy mają wiele powodów do niepokoju, bo dwa lata reform Mileia doprowadziły do radykalnej pauperyzacji społeczeństwa. Bank centralny ma już tylko 7 mld dol. rezerw walutowych (dla porównania NBP ma rezerwy walutowe o wartości 223 mld dol.), co utrudnia obronę wartości peso. Tylko w jeden wrześniowy tydzień bank centralny Argentyny poświęcił na ten cel miliard dolarów. Wielu inwestorów obawia się więc, że jeśli teraz nie zamienią peso na dolary, za chwilę mogą obudzić się z bezwartościową walutą. 

Jest to tym bardziej prawdopodobne, że cząstkowe wybory do Kongresu zaplanowane na 26 października, w których zostanie wybrana połowa nowych deputowanych i 1/3 senatorów, mogą skończyć się fatalnie dla Javiera Mileia i jego libertariańskiego ugrupowania La Libertad Avanza (LLA, Wolność idzie do przodu). Wówczas prysłaby cała nadzieja związana z radykalnymi reformami rynkowymi, podjętymi przez obecnego prezydenta blisko dwa lata temu. Szanse na sukces zmniejszyły sierpniowe wybory lokalne w Buenos Aires, gdzie mieszka 40 proc. ludności kraju, zakończone porażką Mileia. Jego partia zdobyła aż o 13 pkt. proc. mniej od koalicji sił peronistycznych – ruchu, któremu początek dał jeszcze na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku populistyczny generał Juan Peron.

Czytaj więcej

Fawele, największe wyzwanie dla Franciszka. Jak papież walczył o katolicką Amerykę Łacińską
Reklama
Reklama

– Peronizm jest niezwykle trudny do pokonania – mówi „Rz” Norma Morandini. Nasza rozmówczyni była wieloletnią senator i kandydatką lewicy na wiceprezydenta w 2011 r., a dziś jest zaangażowana w powrót do władzy liberalnego prezydenta z lat 2015–2019 Mauricio Macri. – Peroniści nie tylko kontrolowali większość rządów Argentyny w czasach demokracji i są silnie osadzeni w kraju, ale mają też niezwykłą zdolność do przemiany każdych wyborów w plebiscyt zaufania do swoich politycznych przeciwników. Potrafią też przekonać wyborców, że są ofiarami aktualnej władzy, choć trzeba przyznać, że to oni cierpieli najbardziej w okresie dyktatury wojskowej (1974–1983) – dodaje Morandini, której obaj bracia zostali zamordowani przez juntę, prawdopodobnie poprzez zrzucenie żywcem z samolotu do morza.

Poprzez radykalne ograniczenie zatrudnienia w administracji oraz cięcia programów socjalnych, czego symbolem była piła mechaniczna, Milei zdołał co prawda po części uzdrowić finanse państwa. Udało mu się też oddalić ryzyko hiperinflacji najpierw dzięki dewaluacji, a potem utrzymaniu kursu dolara do peso w ramach ustalonych widełek. Mimo tego ceny wciąż rosną w tempie blisko 40 proc. w skali roku, co powoduje szybkie przeszacowanie waluty narodowej.

Perspektywy wzrostu gospodarki oddalają się, a jednocześnie pauperyzacja społeczeństwa może budzić przerażenie. Aż 41 proc. Argentyńczyków musi polegać na darmowych posiłkach zapewnianych przez instytucje charytatywne, a 58 proc. mieszkańców drugiego co do wielkości miasta kraju, Kordoby, nie jest w stanie kupić podstawowych produktów żywnościowych.

– Cięcia w wydatkach państwa spowodowały wzrost przestępczości. Kilka dni temu kraj wstrząsnęło szczególnie okrutne zabójstwo trzech młodych dziewczyn, które nie chciały oddać mafii zarobków z prostytucji. Argentyna zaczyna przypominać Meksyk – mówi Norma Morandini. 

Co dalej z Argentyną? Albo pomoc USA, albo dryf ku Chinom

Równie duży wpływ na notowania ugrupowania Mileia mają afery korupcyjne. W sierpniu na jaw wyszły nagrania, w których siostra prezydenta i jego powierniczka a zarazem liderka LLA, Karina Milei, domaga się łapówki w zamian za intratne kontrakty rządowe. Od tej pory jest ona nazywana „pani 3 proc.”, bo taką część wartości zamówień miała się domagać dla siebie. We wrześniu okazało się z kolei, że lider ugrupowania prezydenta w Buenos Aires, Jose Luis Espert, otrzymał 200 tys. dol. od jednego z przywódców mafii narkotykowej Freda Machado. Korzystał także z jego prywatnego samolotu.

Te oskarżenia są szczególnie poważne, bo Milei doszedł do władzy z obietnicą, że oczyści Argentynę z endemicznej korupcji swoich poprzedników. Wielu Argentyńczyków godziło się także na zaciskanie pasa, zakładając nie tylko, że pozwoli to na szybki wzrost gospodarczy, ale także, że prezydent jest wiedziony ideą uzdrowienia państwa, a nie osobistego wzbogacenia się. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Nawet Donald Trump podziwia Javiera Mileia

W perspektywie wyborów prezydenckich w 2027 r. na potężnego rywala Mileia wyrasta teraz gubernator prowincji Buenos Aires Axel Kicillof. To ekonomista z tradycji peronistycznej. Wierzy, że osłony socjalne, ale także odbudowa argentyńskiego przemysłu poprzez bariery protekcjonistyczne, pozwolą na renesans kraju. To jednak program, który nie tylko przekreślałby reformy obecnego przywódcy Argentyny, ale również podobny do tego, który przez minione dekady doprowadził jeden z najbogatszych krajów świata do poziomu życia Gruzji. 

Jednak losy argentyńskiego liberalizmu mogą się rozstrzygnąć znacznie wcześniej. Dziś LLA ma w izbie niższej parlamentu ledwie 40 spośród 257 deputowanych, a w Senacie 7 na 72 senatorów. Jeśli 26 października Milei nie powiększy swojej drużyny, Kongres stanie się potężną przeszkodą dla kontynuacji reform. A rynki finansowe mogą doprowadzić do załamania peso i kolejnego już w historii bankructwa kraju. 

W Casa Rosada, siedzibie głowy państwa w centrum Buenos Aires, żywe są jednak nadzieje, że Donald Trump mimo wszystko przyjdzie z odsieczą swojemu sojusznikowi z południa. Chodzi nie tylko o bliskość ideologiczną obu przywódców, ale także powstrzymanie przez Amerykanów Chin.

– Problem polega jednak na tym, że Argentyńczycy żywią głęboką nieufność do Stanów. To też może pogrążyć Mileia – mówi Morandini.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Argentyna jest pogrążona w kryzysie gospodarczym?
  • Jakie skutki społeczne wywołały reformy wdrażane przez prezydenta Javiera Milei?
  • Jakie wyzwania polityczne stoją przed ugrupowaniem La Libertad Avanza przed nadchodzącymi wyborami?
  • Jakie są przykłady korupcji na najwyższych szczeblach władzy w Argentynie?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

– Stany Zjednoczone zrobią wszystko, co będzie trzeba, aby uchronić Argentynę przed kryzysem finansowym – mówił 22 września sekretarz skarbu USA Scott Bessent. Gdy okazało się, że za obietnicą Waszyngtonu uruchomienia dla Buenos Aires linii kredytowej o wartości 20 mld dol. nie poszły żadne konkrety, rynki finansowe znów zaczęły panikować. A wartość peso, po krótkim okresie stabilizacji, znów zaczęła spadać.

Argentyna pod rządami Javiera Milei zaczyna przypominać Meksyk

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Kazimierz Wóycicki: „To nie są czasy, żeby się martwić o budżet – to są czasy przedwojenne”
Polityka
Francja: Rząd upadł, zanim powstał. Jest apel o rezygnację Emmanuela Macrona
Polityka
Premier Francji podał się do dymisji. Nie przetrwał miesiąca
Polityka
USA: Paraliż administracji trwa. Biały Dom grozi, że zacznie zwalniać urzędników
Polityka
Angela Merkel o roli Polski w zerwaniu stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE
Reklama
Reklama