- Ustawa jest dużo szersza, nocny zakaz sprzedaży alkoholu to jest jeden z jej elementów. Ona wychodzi naprzeciw dużemu problemowi w Polsce, jaki mamy przede wszystkim z dostępnością alkoholu i z jego widocznością. Ta cała sfera zdrowotna też jest jednak nie do pominięcia. Wychodząc na początek od kontekstu społecznego i od statystyk – dzisiaj w Polsce ponad trzy miliony ludzi nadużywa alkoholu. W samej Bydgoszczy mamy więcej monopolowych niż w całej Norwegii. 60 proc. piętnastolatków już spożywa alkohol i mamy już dziesięć razy więcej punktów sprzedaży alkoholu, monopolowych, sklepów niż aptek. Jest łatwiej dostać wódkę niż leki w Polsce – powiedział Łukasz Michnik. - Zakaz sprzedaży alkoholu nocą od 22.00 do szóstej to jest pierwszy element ustawy. Drugi element ustawy to jest całkowity zakaz reklamy alkoholu, bo nie jest normalną sytuacją, że dzieci – również w internecie – są zalewane reklamami alkoholu przez influencerów. Chodząc po mieście też cały czas widzimy gdzieś jakąś reklamę piwa czy czegokolwiek innego. Trzeci element to jest zakaz promocji – dodał.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych? Łukasz Michnik: Chcemy przywrócić normalność
Rzecznik prasowy Lewicy mówił także o sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. - Stacja benzynowa, stacja alkoholowa. Tam też jest problem, bo 50 proc. kierowców, którzy zostali złapani na jeździe pod wpływem alkoholu, przyznaje się, że alkohol kupiło na stacji benzynowej. My przywracamy pewną normalność. Niektórzy nam zarzucają, że jesteśmy jacyś skrajni w poglądach – że chcemy odbierać ludziom smak życia i po prostu decydować i odbierać wolność. Ale tak naprawdę to ta sytuacja, te statystyki, o których powiedziałem, to jest ekstremum. To jest skrajność. My chcemy przeciągnąć to w stronę normalności i chcemy po prostu, żeby tę normalność popierać. Jak widać w sondażach bardzo dużo ludzi to popiera, 70 proc. Polek i Polaków - zauważył.
- Jesteśmy za kontynuowaniem mapy akcyzowej. Co bardzo ciekawe, teraz Karol Nawrocki i środowisko PiS-u mówi, że nie – że nie podpisze ustawy podwyższając akcyzy. A przecież sam PiS proponował dobrą rzecz, czyli mapę akcyzową, jak powinna akcyza rosnąć. Są badania i statystyki, które pokazują, jak zmieniała się średnia cena chleba do średniego wynagrodzenia względem zmiany cen alkoholu do średniego wynagrodzenia. I możemy z nich powiedzieć jednoznacznie, że żywność drożeje dużo szybciej niż alkohol w Polsce - stwierdził polityk. - Akcyza musi iść dalej. I musi być większa – nie tylko ze względu na to, żeby żeby ten alkohol zrobić mniej dostępny, ale też ze względu na to, że środki, które wpływają do budżetu, mogłyby iść właśnie na Fundusz Ochrony Zdrowia, który też zajmuje się leczeniem alkoholizmu, a kosztuje dzisiaj w Polsce bardzo dużo. Po prostu to są też środki na to, żeby, żeby ludzie żyli zdrowiej, żeby nasza służba i ochrona zdrowia pracowała lepiej - podkreślił.
Rzecznik prasowy klubu Lewicy: Kwestia ograniczenia dostępu do alkoholu jest ponadpartyjna
Michnik zaznaczył także, że „problem w nocnych zakupach alkoholowych jest w tym, że zwykle nie kupujemy alkoholu, a go dokupujemy”. - To znaczy, że o 20.00 robimy sobie zakupy. Jeśli chcemy napić się wina, piwa, czegokolwiek innego, to racjonalną decyzję podejmujemy. Myślimy o tym, ile damy rady wypić i tyle kupujemy. Później – kiedy idzie się o tej czwartej w nocy do sklepu – już nie podejmuje się racjonalnych decyzji. Wtedy dzieją się właśnie najgroźniejsze rzeczy. Wtedy – podczas tych eskapad – mamy bijatyki na mieście. Statystyki pokazują, że w Krakowie liczba interwencji nocnych po wprowadzeniu nocnego zakazu sprzedaży alkoholu spadła o prawie 70 proc. Tu chodzi w bardzo dużej mierze o bezpieczeństwo - zaznaczył rzecznik prasowy klubu Lewicy. - Druga rzecz to jest zdrowie, a trzecia to cywilizowanie tego spożycia. Jak już ktoś musi się napić i chce, to niech to robi w miejscu do tego przeznaczonym, a nie na ulicy czy w parku - dodał.