Zawoalowana groźba likwidacji polskich szkół na Litwie

Dostrzegło ją polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej w liście od litewskiej minister oświaty. - To niebezpieczna gra władz litewskich – uważa wiceminister Ewa Dudek.

Aktualizacja: 02.10.2015 11:41 Publikacja: 02.10.2015 07:33

Uczniowie polskiej szkoły w Podbrodziu (60 km od Wilna)

Uczniowie polskiej szkoły w Podbrodziu (60 km od Wilna)

Foto: Marian Paluszkiewicz/Kurier Wileński

Rok szkolny na Litwie rozpoczął się od strajku polskich uczniów przeciwko ustawie oświatowej, która ograniczyła zakres nauki w języku mniejszości i zmieniła zasady egzaminu maturalnego. Był to akt desperacji polskiej społeczności, której zastrzeżeń władze litewskie tradycyjnie nie biorą pod uwagę.

Zaniepokojenie sytuacją polskiego szkolnictwa na Litwie wyraziła po strajku szefowa polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska, a na rozmowy w tej sprawie do Wilna pojechała 10 września wiceminister Ewa Dudek.

Litewska minister oświaty i nauki Audrone Pitreniene odpowiedziała listem do minister Kluzik-Rostkowskiej, z którego wynika, że strona litewska nie widzi żadnego problemu.

Najbardziej niepokojące w tym liście są zdania sugerujące, że szkolnictwo polskie na Litwie w ogóle w przyszłości zniknie, a jedyne, co pozostanie małym przedstawicielom mniejszości narodowej to dwie lekcje języka ojczystego tygodniowo w szkołach litewskich.

- Litewska minister tłumaczy w liście, że obecne zmiany dotyczące egzaminu maturalnego były zapowiedziane w jakimś mało znaczącym komunikacie ministrów obu krajów z roku 2002 roku. Teraz zaś padają niepokojące zapowiedzi o dwóch lekcjach polskiego tygodniowo. Obawiamy się, że skoro ktoś powołuje się na komunikat sprzed 13 lat, to kiedyś nam powie, że nie powinniśmy się dziwić, że nie ma polskich szkół, bo przecież w 2015 roku minister w liście informowała nas, że będą tylko dwie lekcje tygodniowo języka polskiego w szkołach litewskich. Co? Nie wiedzieliście o tym? Przecież napisaliśmy to – mówi „Rzeczpospolitej" wiceminister edukacji narodowej Ewa Dudek.

O tym, że celem władz litewskich jest powolne likwidowanie polskiego szkolnictwa na Wileńszczyźnie, wspominają z lękiem w prywatnych rozmowach przedstawiciele polskiej mniejszości. Jeden z jej liderów mówi nam, że trwające obecnie próby likwidacji polskich szkół w Wilnie, wynikają z powodów politycznych, a nie demograficznych, jak tłumaczą władze.

- Strategia litewska jest taka: nic się nie dzieje, nie ma problemów, wszystko od dawna wiadomo, nie wiadomo tylko, dlaczego my się niepokoimy – podkreśla Ewa Dudek. To zdziwienie, dodaje polska wiceminister, jest dziwne. - Przecież był strajk polskich uczniów, ich rodzice są zdezorientowani i pełni obaw. Różni nas to, że w Polsce mniejszość litewska bierze udział w decydowaniu o tym, co jej dotyczy, a na Litwie głos mniejszości nie jest brany pod uwagę, nawet nie ma woli do rozmów.

Porównanie sytuacji mniejszości litewskiej w naszym kraju do sytuacji Polaków na Litwie nie jest przypadkowe. Litewska minister tłumaczy bowiem w liście ograniczanie polskiego szkolnictwa na Litwie sytuacją demograficzną, I dodaje, że i w Polsce, w gminie Puńsk, zmiejszyła się liczba szkół litewskich – teraz są jedynie cztery, a w 1999 roku było ich 12.

- Ale te szkoły zamknięto po uzgodnieniu z mniejszością litewską. Samorząd w Puńsku jest po części litewski, wójt jest Litwinem. Wszystkie dzieci litewskie mogą chodzić do szkoły litewskiej. Nie mam sygnałów, że mniejszość litewska czuje się dyskryminowana, że jej głos się nie liczy. Są co najwyżej problemy z podręcznikami, nie wszystkie dzieci są w nie zaopatrzone – mówi Ewa Dudek.

Strona litewska uważa, że kontrowersyjna ustawa oświatowa, przeciwko której kilka lat temu Polacy zebrali 60 tys. podpisów, nie pogarsza warunków kształcenia w języku polskim. W rzeczywistości ogranicza zakres nauki w tym języku, co wbrew międzynarodowym zasadom ogranicza prawa mniejszości narodowych.

Minister Audrone Pitreniene sugeruje w liście, że MEN nie prowadzi dialogu z mniejszością litewską.

- Taki zarzut padł i na spotkaniu w Wilnie 10 września. Mówiłam, że mogę się natychmiast spotkać, ale nikt z mniejszości litewskiej się do mnie nie zwracał, nie sygnalizował, że nie czuje się wysłuchany - podkreśla wiceminister Dudek.

Trochę zdziwiona zarzutem jest także wiceprzewodnicząca Wspólnoty Litwinów w Polsce Irena Gasperavičiute - Nie jestem przewodniczącą, wszystkiego nie wiem. Jakiś dialog musi być, ale problemy też są – mówi. - Trudno wskazać palcem, kto odpowiada za to, że spada liczba litewskich uczniów i liczba szkół. To częściowo wynik reformy oświatowej w Polsce z 1999 roku. Nie pomyślano wtedy o szkołach mniejszości. Decyzję podejmowali wójtowie i rady gmin, częściowo Litwini. Na pewno nie było to przemyślane strategicznie – dodaje.

W szkołach litewskich w Puńsku, Sejnach i Widugierach uczy się około 420 dzieci. W Polsce jest 8-10 tys. Litwinów, głównie w powiecie sejneńskim.

Na Litwie są według ofiacjalnych litewskich danych 73 polskie szkoły (w 2001 roku było 121). Polaków mieszka w tym kraju około 200 tysięcy.

MEN szykuje odpowiedź na list litewskiej minister.

Rok szkolny na Litwie rozpoczął się od strajku polskich uczniów przeciwko ustawie oświatowej, która ograniczyła zakres nauki w języku mniejszości i zmieniła zasady egzaminu maturalnego. Był to akt desperacji polskiej społeczności, której zastrzeżeń władze litewskie tradycyjnie nie biorą pod uwagę.

Zaniepokojenie sytuacją polskiego szkolnictwa na Litwie wyraziła po strajku szefowa polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska, a na rozmowy w tej sprawie do Wilna pojechała 10 września wiceminister Ewa Dudek.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Wybory w USA. Zdecydować może jeden głos
Polityka
Donald Trump o wyborach w USA: Polacy mnie kochają, a ja kocham Polaków
Polityka
W otoczeniu wasali i kancelistów. Samotne urodziny Władimira Putina
Polityka
Dyktatura potrzebna Europie. Tunezja po wyborach prezydenckich