Już od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę niemiecka armia przechodzi prawdziwą transformację. Zawdzięcza to dodatkowym 100 mld euro, które na obronę wysupłał rząd Olafa Scholza.
To jednak nic w porównaniu z tym, co czeka Bundeswehrę w najbliższych latach. Uchwalona jeszcze w czasie poprzednich rządów zmiana konstytucji i likwidacja tzw. hamulca budżetowego daje kanclerzowi Friedrichowi Merzowi praktycznie nieograniczone możliwości w wydatkach na zbrojenia.
Takich pieniędzy nie miał jeszcze do dyspozycji żaden niemiecki rząd. Poprzedni rozpadł się w wyniku wewnętrznych kłótni dotyczących ustalania, czy ważniejsza jest obrona, czy też wydatki socjalne. Rząd Friedricha Merza takiego dylematu nie ma.
Czytaj więcej
Przedsiębiorcy za Odrą obawiają się, że ewentualne wprowadzenie poboru dodatkowo zmniejszy dostęp...
Zgodnie z planem do 2029 roku rząd federalny może zaciągnąć 850 mld nowych długów na restrukturyzację państwa. W wydatkach na obronę nie przewidziano żadnej górnej granicy. – Bundeswehra musi otrzymać to, czego potrzebuje – oświadczył kanclerz Friedrich Merz w środę podczas debaty w Bundestagu.