W przypadku rzekomej komisji Brauna uchwały Sejmu oczywiście nie było. O co więc chodzi? W Sejmie posłowie mogą tworzyć zespoły parlamentarne, których jest obecnie jest blisko 270. W marcu pisaliśmy, że prezydium Sejmu, czyli marszałek Szymon Hołownia i jego zastępcy, chce utrudnić tworzenie zespołów i umożliwić ich rozwiązywanie, twierdząc, że wiele z nich działa tylko na papierze, a inne narażają na szwank dobre imię Sejmu. Zbiegło się to z zarejestrowaniem przez posłów Konfederacji Zespołu ds. Obrony Polskiego Tatara i Prawa do Spożywania Mięsa.
Parlamentarny Zespół ds. Wolności Badań, Publikacji i Debaty Publicznej, w ramach którego działa rzekoma komisja śledcza, jest jednym właśnie z takich zespołów, został zarejestrowany przez trzech posłów Konfederacji Korony Polskiej i jednego z Konfederacji. I to jego posiedzenia zaczęli nazywać komisją śledczą, jednak nie „sejmową”, lecz „poselską”, by odróżnić ją od oficjalnego organu Sejmu.
Co śledzą? Rzekoma komisja bada rzekome nadużycia rządu PiS podczas walki z COVID-19. Podczas ostatniego posiedzenia prelekcje wygłosili m.in. lekarz Jerzy Milewski, którego zdaniem żadnej pandemii nie było, czy adwokat Arkadiusz Tetela, broniący lekarzy antyszczepionkowców.
Fikcyjną komisję śledczą Braun prowadził też w minionej kadencji Sejmu
Czy używanie określenia „komisja śledcza” nie jest wprowadzaniem wyborców w błąd? – Proszę kontaktować się w tej sprawie z Grzegorzem Braunem – poradził nam, poproszony o komentarz, poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz. Zaś Braun nie odebrał od nas telefonu.
Nie jest jedynym, który promuje określenie „poselska komisja śledcza”. „PILNE! Rusza komisja śledcza ws. segregacji sanitarnej, zbrodni lat 2020–2022?! Czas ich rozliczyć?!” – napisał w swoich mediach społecznościowych Marcin Rola, dziennikarz wspierającego Brauna kanału wRealu24.