KO chciała ułatwić sobie kolejne wybory? Zaskakujący projekt w Sejmie

W ostatnich godzinach przed ciszą wyborczą posłowie KO złożyli projekt o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Prawdopodobnie kalkulowali, że pomoże im to w wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Ten plan pokrzyżuje wybór Karola Nawrockiego.

Publikacja: 03.06.2025 04:30

KO chciała ułatwić sobie kolejne wybory? Zaskakujący projekt w Sejmie

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

604,4 tys. – tyle głosów w niedzielnych wyborach prezydenckich oddali Polacy za granicą. Spośród nich aż 62,5 proc. wskazało Rafała Trzaskowskiego. I w kolejnych wyborach, parlamentarnych w 2027 roku, głosów na kandydatów KO mogłoby być jeszcze więcej. Do tego mogłaby doprowadzić nowelizacja kodeksu wyborczego, którą nieoczekiwanie w Sejmie złożyli posłowie tego klubu. Trafiła do laski marszałkowskiej w piątek przed ciszą wyborczą i zakłada rozszerzenia możliwości głosowania korespondencyjnego.

Obecnie głosowanie korespondencyjne jest ograniczone dla niewielkich grup wyborców

To ostatnie przysługuje obecnie wyłącznie osobom powyżej 60. roku życia, niepełnosprawnym lub przebywającym na kwarantannie lub w izolacji. Posłowie PO chcieliby, aby głosowanie korespondencyjne stało się możliwe dla wszystkich wyborców i wszystkich typów wyborów poza elekcjami wójta, rad gmin, powiatów i sejmików województwa. Projekt posłów KO zakłada, że zamiar głosowania korespondencyjnego w kraju wyborca miałby zgłosić wójtowi do 13. dnia przed dniem wyborów, zaś za granicą – konsulowi, tyle że w dłuższym terminie, bo najpóźniej na 30 dni przed wyborami.

Niewątpliwie projekt ma doniosłe znaczenie społeczne

fragment uzasadnienia projektu posłów KO

Powód tej zmiany? Posłowie PO piszą w uzasadnieniu, że chcieliby pójść na rękę wyborcom. „Umożliwienie skorzystania z dogodnej dla nich formy oddania głosu stanowi formę respektowania konstytucyjnego prawa równości wobec prawa (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Ponadto rozszerzenie uprawnień do korzystania z wyżej wymienionej formy głosowania korzystnie wpłynie na frekwencję wyborczą. Niewątpliwie projekt ma doniosłe znaczenie społeczne, gdyż prawo udziału w wyborach – tak czynne, jak i bierne – jest jednym z najważniejszych praw państw demokratycznych” – uzasadniają.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie: Za granicą może głosować niemal 700 tys. Polaków

Jednak nieoficjalnie wiadomo, że KO prze ku temu rozwiązaniu, bo uważa, że jest ono dla niej korzystne. Powodem ma być zwłaszcza chęć uzyskania większej liczby głosów z zagranicy, która w ostatnich wyborach faworyzuje KO. Np. w elekcji parlamentarnej w 2023 roku KO otrzymała za granicą 45,2 proc. głosów, dużo więcej niż w kraju, gdzie zdobyła 30,7 proc. W 2020 roku zaś podczas drugiej tury wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski dostał tam aż 74,1 proc. głosów, zaś Andrzej Duda – zaledwie 25,9 proc.

Obecnie głosowanie za granicą często wiąże się z koniecznością długiej i uciążliwej podróży dla wyborców

Obecnie udział w wyborach za granicą nie jest łatwy. – Głosowanie tam jest dużo bardziej skomplikowane i uciążliwe niż to, do czego przyzwyczajeni są wyborcy w Polsce, ze względu na dłuższy i bardziej skomplikowany dojazd do punktów wyborczych. Poza tym punkty wyborcze są często bardziej obłożone, co wymaga poświęcenia czasu na stanie w kolejkach – mówi nam Przemek de Skuba Skwirczyński, były brytyjski radny i działacz na rzecz przedstawicielstwa Polonii w parlamencie RP. Potwierdzałyby to zdjęcia z niedzielnego głosowania, które trafiły do mediów społecznościowych. Można zobaczyć na nich gigantyczne kolejki przed konsulatami, a np. na wyspie Rodos doszło nawet do zablokowania ulicy przez wyborców.

O tym, że najnowszy projekt ma zwiększyć frekwencję za granicą, wprost mówił w ubiegłym tygodniu szef klubu KO Zbigniew Konwiński, prezentując to rozwiązanie w Sejmie. – Jest to szczególnie ważne w przypadku Polonii na całym świecie, która gremialnie rejestruje się do wyborów – oświadczył. O tym, że głosowanie korespondencyjne mogłoby być korzystne dla KO, politycy tego klubu wprost nie mówią. Jednak tę tezę potwierdzałoby to, jakie podejście do tej formy oddawania głosów miało dotąd PiS.

W ostatnich latach PO zwiększała możliwość głosowania korespondencyjnego, PiS ją ograniczało

Możliwość oddania głosu drogą korespondencyjną wprowadzono w 2011 roku, czyli jeszcze za poprzednich rządów PO, początkowo tylko dla wyborców za granicą. W 2014 roku tę możliwość rozszerzono na wszystkich wyborców, co zmieniło się za rządów PiS. W 2018 roku ograniczono ją tylko do wyborców niepełnosprawnych. Dwa lata później zaś pozwolono tak głosować również wyborcom przebywającym w izolacji, na kwarantannie i powyżej 60. roku życia.

Czytaj więcej

Marek Domagalski - głosowanie korespondencyjne: techniczna zmiana w ogniu polityki

Czy ponawiając projekt na dzień przed ciszą wyborczą, KO liczyła na to, że nowy prezydent, którym jej zdaniem miał zostać Trzaskowski, ułatwi jej kolejne wybory parlamentarne? Zdaniem Przemka de Skuba Skwirczyńskiego zmiana rzeczywiście mogłaby przysłużyć się KO. – Za granicą punkty do głosowania często organizowane są przy polskich parafiach i klubach, gdzie skupiają się nieco bardziej konserwatywni wyborcy. Głosowanie korespondencyjne mogłoby pozwolić dotrzeć do wyborców o innym światopoglądzie, jak również tych mniej zaangażowanych w życie Polonii na co dzień – wywodzi.

Wszystkie sztuczki wyborcze z większym prawdopodobieństwem szkodzą inicjatorom, niż im pomagają

specjalista od systemów wyborczych prof. Jarosław Flis

Specjalista od systemów wyborczych prof. Jarosław Flis uważa jednak, że rezultat wprowadzenia powszechnego głosowania korespondencyjnego wcale nie musiałby być taki oczywisty. – Taka inicjatywa mogłaby być ryzykowna dla inicjatorów, bo w głosowaniu korespondencyjnym spory odsetek głosów jest nieważny z powodu niezrozumienia procedury przez wyborców. Okazuje się, że nie jest ona taka prosta, bo podczas ostatniego powszechnego głosowania korespondencyjnego w 2015 roku nieważnych było aż 15 proc. głosów, które nadeszły pocztą – przypomina. – By inicjatorzy takiego projektu wyszli na zero, liczba nowych głosujących musiałaby być większa aż o 15 proc. – wylicza.

O tym, czy powrót do tego rozwiązania byłby korzystny dla PO, raczej się jednak nie przekonamy. W 2024 roku projekt podobny do tego najnowszego przegłosował już Sejm, a następnie do TK wysłał go Andrzej Duda. Decyzja Karola Nawrockiego odnośnie do projektu złożonego w ostatnich godzinach przed ciszą wyborczą najpewniej byłaby podobna.

604,4 tys. – tyle głosów w niedzielnych wyborach prezydenckich oddali Polacy za granicą. Spośród nich aż 62,5 proc. wskazało Rafała Trzaskowskiego. I w kolejnych wyborach, parlamentarnych w 2027 roku, głosów na kandydatów KO mogłoby być jeszcze więcej. Do tego mogłaby doprowadzić nowelizacja kodeksu wyborczego, którą nieoczekiwanie w Sejmie złożyli posłowie tego klubu. Trafiła do laski marszałkowskiej w piątek przed ciszą wyborczą i zakłada rozszerzenia możliwości głosowania korespondencyjnego.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Poseł Polski 2050: Ministrowie, którzy nie dowożą, powinni odejść z rządu
Polityka
Czyje głowy polecą za porażkę Rafała Trzaskowskiego? Stan KO po katastrofie
Polityka
Podcast „Rzecz w tym”. Prof. Antoni Dudek o Karolu Nawrockim: Podtrzymuję, to człowiek niebezpieczny
Polityka
Prezydent RP ostrzega premiera Donalda Tuska przed „kryterium ulicznym”
Polityka
Bartosz Romowicz, poseł Polski 2050: Szymon Hołownia mógł zostać prezydentem
Polityka
„Życie mnie nauczyło, żeby nie mieć pretensji”. Pierwsza konferencja Rafała Trzaskowskiego po wyborach
Polityka
Mariusz Błaszczak zaprosił na rozmowy w sprawie rządu technicznego. PiS usłyszał odpowiedź Konfederacji