Doradca Zełenskiego: Nie jesteśmy zadowoleni z rozmów w Stambule

– Zachowanie Rosji w Turcji było ciosem w reputację Stanów Zjednoczonych. Moskwa po raz kolejny zlekceważyła amerykańskie propozycje – mówi „Rzeczpospolitej” Mychajło Podolak, doradca w biurze prezydenta Ukrainy, który w 2022 r. uczestniczył w rozmowach z Rosjanami w Stambule.

Publikacja: 18.05.2025 16:51

Mychajło Podolak

Mychajło Podolak, doradca w biurze prezydenta Ukrainy

Mychajło Podolak

Foto: Materiały prasowe

Po ukraińsko-rosyjskich negocjacjach w Stambule ogłoszono wymianę jeńców – tysiąc osób za tysiąc osób. Czy ten wynik rozmów satysfakcjonuje władze w Kijowie?

Wymiana jeńców jest bardzo ważna i zawsze poruszamy ten temat, również w rozmowach z USA. Walczymy o wywiezionych do Rosji ukraińskich wojskowych, cywilów, ale też dzieci. Rozmowy na ten temat trwają za pośrednictwem państw arabskich, ale też Turcji. Rozmowy w Stambule miały jednak nieco inny cel. Stany Zjednoczone mówiły o potrzebie bezpośrednich negocjacji w celu przynajmniej tymczasowego zawieszenia broni. Ten cel nie został osiągnięty. Wszystko przez stanowisko Rosji, która nie jest zainteresowana prawdziwymi negocjacjami prowadzącymi do zatrzymania wojny.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Fiasko rozmów w Stambule. Putin chce dzielić Europę z Trumpem

Nie jesteśmy zadowoleni z rozmów w Stambule. Z wypowiedzi sekretarza stanu USA Marca Rubio wynika, że Stany Zjednoczone również są zniesmaczone. To jakaś dziwna anegdota. Putin sam zaproponował spotkanie i sugerował, że tematem rozmów będzie zawieszenie broni. Jak się okazało – skłamał. Rosja wysłała delegację niższego szczebla, która nie ma żadnych uprawnień. Putin demonstracyjnie chciał upokorzyć Ukrainę. Rosja nie proponowała w Stambule żadnej formuły dotyczącej zawieszenia broni i nie zamierza tego robić, jeżeli nie zostanie do tego zmuszona. Putin nie zamierza zatrzymywać wojny. Negocjacje w Stambule były z ich strony imitacją działań, bo grają na czas. A jednocześnie kontynuują działania bojowe na wielu kierunkach i ściągają dodatkowe siły. Próbują też przechwycić inicjatywę na poziomie globalnym.

Rosja nie proponowała w Stambule żadnej formuły dotyczącej zawieszenia broni i nie zamierza tego robić, jeżeli nie zostanie do tego zmuszona. 

Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy

Czy to prawda, że Rosjanie w Stambule znów domagali się kapitulacji Ukrainy?

Władimir Miedinski przeczytał z kartki żądania. Uważają, że Ukraina powinna oddać nawet te terytoria, których obecnie nie okupują – części obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego. Chcą też odebrać nam suwerenność, byśmy zrezygnowali z udziału w jakichkolwiek sojuszach wojskowych. Co więcej, chcą, byśmy zrezygnowali z naszego przemysłu zbrojeniowego i nie dostawali żadnej broni z Zachodu. Powtórzyli żądania, których zrealizowanie jest niemożliwe.

Ma pan déjà vu? Był pan uczestnikiem pierwszych, przerwanych wiosną 2022 r., rozmów w Stambule. Wówczas również na czele rosyjskiej delegacji stał Miedinski.

Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Tak samo jak wtedy, teraz też Rosjanie zachowywali się w sposób arogancki i chamski. Zapowiadają jedno, a później proponują zupełnie coś innego. W międzyczasie próbują obrazić swoich rozmówców po przeciwnej stronie. Taka jest klasyczna rosyjska dyplomacja. Rosja próbuje udowodnić światu, że obecne rozmowy w Turcji są kontynuacją tych sprzed trzech lat. To nieprawda. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Od trzech lat borykają się z wojną z Ukrainą, ponieśli ogromne straty i mają już zupełnie inne zasoby, niż mieli na początku agresji w 2022 r. A zachowują się tak, jakby wojna zaczęła się wczoraj.

Po co więc Ukraina uczestniczy w wyreżyserowanym przez Putina spektaklu? Wcześniej w Kijowie mówiono, że nie będzie żadnych rozmów z Rosją, jeżeli nie zostanie zawieszona broń.

Prawdziwe rokowania pokojowe mogą ruszyć tylko po zawieszeniu broni. Mówią o tym USA, Europa, ale też Chiny i Turcja. Ukraina wysłała swoją delegację do Stambułu, bo nasi partnerzy, a przede wszystkim USA, nalegają na odblokowanie procesu negocjacyjnego. Musimy grać w jednej drużynie, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że bez wsparcia Europy i USA nie poradzimy sobie w tej wojnie. Zwłaszcza że na wiele dostaw broni z Europy specjalną zgodę muszą wyrazić Amerykanie, bo są producentami tej broni.

Czytaj więcej

Ukraiński ekspert: Misja pokojowa w Ukrainie to mit. Europejczycy udają działania

W Stambule każdy przedstawił swoje stanowisko. I cały świat to zobaczył. Nikt nam teraz nie zarzuci, że Ukraina nie chce zawiesić broni i nie jest gotowa do zakończenia wojny. Teraz maski opadły. Putin wykorzystał te rozmowy wyłącznie w celach propagandowych i to Rosja jest główną przeszkodą na drodze do zakończenia wojny. By zmusić Putina do zakończenia wojny, Zachód będzie musiał wprowadzić znacznie surowsze sankcje. Jakiekolwiek ustępstwa wobec Rosji jedynie nasilą nachalność Kremla, zwiększą apetyt Putina.

Uważają, że Ukraina powinna oddać nawet te terytoria, których obecnie nie okupują – części obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego. Chcą też odebrać nam suwerenność, byśmy zrezygnowali z udziału w jakichkolwiek sojuszach wojskowych. Co więcej, chcą, byśmy zrezygnowali z naszego przemysłu zbrojeniowego i nie dostawali żadnej broni z Zachodu

Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy

Dlaczego Putin odrzucił propozycję spotkania z Zełenskim?

Putin się boi, nie umie pracować na cudzym terenie, w niekomfortowych dla niego warunkach. Nie jest zdolny do podejmowania szybkich decyzji w sytuacjach kryzysowych, boi się takich decyzji. Co więcej, Putin nie umie rozmawiać o uregulowaniu jakiejś sytuacji, umie jedynie podnosić stawkę. Putin jest takim rozmówcą, który ciągle wysuwa nowe żądania. Uważa, że ma wystarczające zasoby, by „docisnąć” Ukrainę i odzyskać miejsce mocnego gracza na arenie globalnej.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Donald Trump może przerwać wojnę w Ukrainie w ciągu doby

Ważne jest też to, że dzisiaj cała rosyjska gospodarka jest napędzana wyłącznie przez wojnę. Wszystko się kręci wokół sektora zbrojeniowego, pozostałe sektory są prawie martwe. Miliony ludzi w Rosji zarabiają na wojnie z Ukrainą. Bezpośrednio do wojny z nami Putin zaangażował około 2–3 mln ludzi, kolejne 10 mln Rosjan obsługuje tę wojnę na zapleczu. Wojna dzisiaj jest jedyną ofertą Putina dla Rosjan – żadnej alternatywy nie ma. Zatrzymanie wojny może wywrócić w Rosji sytuację do góry nogami. Putin stawia na długą, tlącą się wojnę. Ciągle walczy o to, by świat nie przestawał bać się Rosji. Dlatego nie pojechał do Stambułu – bo nie chciał brać na siebie żadnych zobowiązań.

A gdyby w Stambule nagle pojawił się Donald Trump? Czy wynik rozmów byłby inny?

Oczywiście. Gdyby Trump był obecny w Stambule, Putin nie miałby wyjścia – musiałby lecieć do Turcji. Niewykluczone, że w takiej sytuacji w rozmowach uczestniczyłby też przywódca Turcji. W takim gronie Putin musiałby też do czegoś się zobowiązać. Gdyby zgodził się na zawieszenie broni – musiałby go przestrzegać. Zerwanie takich porozumień słono by go kosztowało. Putin zdawał sobie z tego sprawę i dlatego pozostał w Moskwie.

To dlaczego Trump postanowił nie szachować Putina?

Nie chcę komentować strategii naszych partnerów. Stany Zjednoczone są globalnym graczem i są zaangażowane w wiele procesów w różnych częściach świata. Myślę, że USA wyciągnęły wnioski ze spotkania w Stambule i Rosja będzie musiała zmierzyć się z bolesnymi sankcjami, również wtórnymi, uderzającymi w handlujące z Rosją kraje. Zachowanie Rosji w Turcji było ciosem w reputację Stanów Zjednoczonych. Moskwa po raz kolejny zlekceważyła amerykańskie propozycje. Co więcej, Rosjanie demonstracyjnie sugerowali, że mogą prowadzić wojnę „wiecznie”. USA wraz z Europą mogłyby szybko pozbawić Rosję zasobów i doprowadzić do zakończenia tej wojny. Zwłaszcza gdyby do tego procesu dołączyły państwa Globalnego Południa.

Trump zapowiedział, że w poniedziałek najpierw porozmawia telefonicznie z Putinem i Zełenskim. Wyraził też nadzieję, że tego samego dnia dojdzie do zawieszenia broni. Czy jest szansa na zakończenie wojny w poniedziałek?

Nie sądzę, by wojna zakończyła się w poniedziałek. Musimy poczekać na wyniki rozmowy. Myślę, że zostanie zainicjowany jakiś proces, który ma doprowadzić do prawdziwych negocjacji pokojowych. W Turcji była imitacja takich rokowań. Putin, siedząc na Kremlu, nie chce nikomu iść na rękę i uważa, że całkowicie kontroluje sytuację. Uważa, że ma jeszcze wystarczająco mięsa armatniego do realizacji celów wojennych. Putina nie da się przekonać – można jedynie zmusić go do podjęcia określonych decyzji.

Bezpośrednio do wojny z nami Putin zaangażował około 2–3 mln ludzi, kolejne 10 mln Rosjan obsługuje tę wojnę na zapleczu. Wojna dzisiaj jest jedyną ofertą Putina dla Rosjan – żadnej alternatywy nie ma. 

Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy

W ciągu już ponad trzech lat zarówno UE, jak i USA nie potrafiły zmusić Putina do podjęcia takich decyzji. A może Zachód jest tak naprawdę bezradny?

Myślę, że idziemy w kierunku takich sankcji, które rozłożą na łopatki rosyjski sektor surowców energetycznych, przemysł atomowy i sektor bankowy. Wszystko jednak będzie zależało od tego, czy pójdą tą drogą Stany Zjednoczone. Na razie Europa patrzy na USA i czeka, aż Waszyngton przedstawi jednoznaczne stanowisko. Myślę, że m.in. po to Trumpowi jest potrzebna poniedziałkowa rozmowa telefoniczna.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Koniec wojny w Ukrainie jutro? Bilans konfliktu byłby fatalny

Ostatnio niewiele słychać o gwarancjach bezpieczeństwa, o które wcześniej głośno upominał się Kijów. Czy coś się zmieniło?

Nic się nie zmieniło. Dzisiaj dążymy do zawieszenia broni i zamrożenia status quo. Ale towarzyszyć temu muszą gwarancje powstrzymywania Rosji w przyszłości. Dzisiaj wiele opcji jest na stole.

Na jakie gwarancje może liczyć dzisiaj Ukraina?

Po pierwsze musimy posiadać odpowiednią obronę przeciwrakietową, ale też zbudować bazy rakietowe. W grę wchodzi też rozmieszczenie zagranicznych wojskowych, np. na obiektach infrastruktury krytycznej. Musimy znacząco zwiększyć naszą własną produkcję broni, w tym pocisków artyleryjskich i amunicji. Ważna jest też integracja naszej armii z siłami zbrojnymi państw Europy. Na razie pakiet gwarancji wygląda tak.

Czytaj więcej

Dlaczego Tusk nie jechał w jednym wagonie z Macronem, Merzem i Starmerem? Ambasador Ukrainy tłumaczy

Zamrożenie wojny w Ukrainie bez żadnych gwarancji ze strony Zachodu będzie oznaczało jedno – Europa już w najbliższym czasie będzie musiała szykować się do wojny z Rosją.

Czy jakikolwiek kompromis pomiędzy Rosją a Ukrainą dzisiaj jest możliwy?

Żaden. W rozumieniu Rosji kompromisem jest kapitulacja przeciwnika. Jakiekolwiek ustępstwa z naszej strony zachęcą Rosję do dalszej ekspansji. Przekroczyli już wszystkie czerwone linie, podeptali prawo międzynarodowe. Nie obchodzi ich, czy zamordują 10, 100, czy 1000 osób. Wojna już nie jest tematem tabu w Rosji – niczego już nie udają.

Gdzie i kiedy odbędzie się kolejna runda rozmów rosyjsko-ukraińskich?

Na razie tego nie wiemy. Jest Turcja, chęć udostępnienia miejsca deklaruje też Watykan. Na razie musimy przeanalizować, czy prawdziwe negocjacje pokojowe z Rosją będą w ogóle możliwe.

Po ukraińsko-rosyjskich negocjacjach w Stambule ogłoszono wymianę jeńców – tysiąc osób za tysiąc osób. Czy ten wynik rozmów satysfakcjonuje władze w Kijowie?

Wymiana jeńców jest bardzo ważna i zawsze poruszamy ten temat, również w rozmowach z USA. Walczymy o wywiezionych do Rosji ukraińskich wojskowych, cywilów, ale też dzieci. Rozmowy na ten temat trwają za pośrednictwem państw arabskich, ale też Turcji. Rozmowy w Stambule miały jednak nieco inny cel. Stany Zjednoczone mówiły o potrzebie bezpośrednich negocjacji w celu przynajmniej tymczasowego zawieszenia broni. Ten cel nie został osiągnięty. Wszystko przez stanowisko Rosji, która nie jest zainteresowana prawdziwymi negocjacjami prowadzącymi do zatrzymania wojny.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory w Rumunii rozstrzygnięte. Sondażowe wyniki wskazały zwycięzcę
Polityka
Europa między Trumpem a Putinem
Polityka
USA rozpoczną rozmowy o redukcji swoich wojsk w Europie. "Jeszcze w tym roku"
Polityka
Trump mówi o wojnie na Ukrainie i spotkaniu z Putinem. „Mam już tego dość”
Polityka
Były szef FBI James Comey ma poważne kłopoty. Powód: zdjęcie cyfr „86 47” z muszli na piasku