Urodzony w RPA miliarder, którego Donald Trump mianował współprzewodniczącym komisji mającej na celu zmniejszenie rozmiaru rządu federalnego USA, napisał na X na początku tego miesiąca: „Tylko AfD może uratować Niemcy”.
W poście udostępnił wideo niemieckiej prawicowej influencerki, Naomi Seibt, która skrytykowała Friedricha Merza, konserwatywnego faworyta w nadchodzących wyborach.
W ostatni weekend natomiast na łamach magazynu „Welt am Sonntag” (Wams) - niedzielnego wydania dziennika „Die Welt” - gościnnie opublikował artykuł, w którym nie tylko uznaje za nieuzasadnione opinie nazywające AfD ugrupowaniem prawicowo-ekstremistycznym, ale twierdzi też, iż ze względu na swoje inwestycje w Niemczech ma prawo do oceniania polityk tego kraju.
W reakcji na publikację artykułu Muska do dymisji podała się szefowa działu opinii „Welt am Sonntag”, Eva Marie Kogel.
Czytaj więcej
Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej przez kilka najbliższych dni Niemcy będą żyły aferą Elona Muska. Właściwie ową ekscytację trudno nawet uznać za aferę. Jest ona raczej przykładem narastającej histerii, która opanowuje niemiecką politykę i opinię publiczną przed nadchodzącymi przyspieszonymi wyborami do Bundestagu.