Jacek Nizinkiewicz: Ziobro zatapia PiS. Kaczyński może stracić kasę i partię

Jarosław Kaczyński wiedział, że Suwerenna Polska, współfinansując kampanię z Funduszu Sprawiedliwości, łamała przepisy ordynacji wyborczej i PKW. Obciąża to komitet wyborczy PiS i samego prezesa. I to dotkliwie. PiS może przestać istnieć.

Publikacja: 01.07.2024 16:13

Jacek Nizinkiewicz: Ziobro zatapia PiS. Kaczyński może stracić kasę i partię

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Wybory za rządów PiS nie były uczciwe ani równe. Pisaliśmy o tym często. Partia Jarosława Kaczyńskiego wykorzystywała przewagę finansową nad konkurentami nielegalnie i świadomie. Ujawniony list szefa PiS do Zbigniewa Ziobry jest na to dowodem. Ale niejedynym. Jednak korespondencja Kaczyńskiego może pogrążyć partię i jego samego.

Nikt w PiS nie podważa autentyczności listu Kaczyńskiego do Ziobry

Jarosław Kaczyński w 2019 roku napisał list do Zbigniewa Ziobry, w którym zwrócił się o „natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej" – informuje „Gazeta Wyborcza", która dotarła do treści listu. Prezes PiS ostrzegał koalicjanta, że przypadki nieprawidłowości „mogą przynieść fatalne skutki z punktu widzenia przebiegu kampanii”. Kaczyński wiedział, że kandydaci Suwerennej Polski stosują finansowe nielegalne dopalacze w kampanii wyborczej. Fundusz Sprawiedliwości miał pomagać ofiarom przestępstw, a nie politykom w wyborach. Media przez lata podnosiły temat, który był ignorowany, gdyż na czele prokuratury stał najbardziej zainteresowany zamieceniem afery pod dywan, czyli Zbigniew Ziobro.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński pisał do Zbigniewa Ziobry ws. Funduszu Sprawiedliwości. "Nie ma żadnego wyroku"

W 2021 roku również Najwyższa Izba Kontroli oceniła negatywnie działania dysponenta Funduszu w zakresie zapewnienia właściwych uwarunkowań prawnych i organizacyjnych funkcjonowania FS. – Działania ministra sprawiedliwości (dysponenta Funduszu) oraz znacznej części beneficjentów umów dotacji skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych – mogliśmy przeczytać w raporcie.

Prezes wiedział, że koalicjanci używają środków niezgodnie z przeznaczeniem i bezprawnie.

Sprawie przyjrzał się również następca Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości Adam Bodnar, który zastał 121 umów na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, z których aż 40 proc. wzbudziło wątpliwości resortu. 23 z nich, w porozumieniu z Prokuratorią Generalną, zostało objęte sankcją nieważności z powodu sprzeczności z ustawą. Teraz poznaliśmy potwierdzenie, list świadczący o wiedzy Jarosława Kaczyńskiego na temat przestępczego procederu kolegów z Suwerennej Polski.

Prezes wiedział, że jego koalicjant łamie prawo, i nie zgłosił podejrzenia przestępstwa

Prezes wiedział, że koalicjanci używają środków niezgodnie z przeznaczeniem i bezprawnie. Ostrzegał i zakazywał tego procederu. I nic więcej z tym nie zrobił. Liczne publikacje, które powstały już po napisaniu listu, dowodzą, że Ziobro zignorował zakaz, a jego partia dalej nielegalnie wyborczo korzystała ze środków. Problem w tym, że sprawa nie dotyczy tylko Suwerennej Polski, ale również PiS. Politycy partii Ziobry tworzyli z PiS wspólny komitet wyborczy. Winy Suwerennej Polski są winami PiS. Subwencję po wyborach dostawała partia Kaczyńskiego, gdyż partie startowały pod jednym wspólnym szyldem ugrupowania prezesa.

Czytaj więcej

Donald Tusk o liście Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry: Prezes PiS musi odpowiedzieć na trzy pytania

Partia Kaczyńskiego teraz może ponieść gigantyczne konsekwencje. Odebranie subwencji to byłby początek końca PiS. Politycy partii są bogaci, przez osiem lat zdobili majątki i są przygotowani na czarną godzinę, podobnie jak partia, która dysponuję majątkiem, ale pozbawienie partii subwencji i udowodnienie przestępstwa mogą otworzyć drogę do jej delegalizacji. Nie da się z PiS zrobić ofiary, skoro sam Kaczyński ostrzegał Ziobrę przed procederem i nakazywał mu zaprzestanie dalszych praktyk. Niezgłoszenie przestępstwa, mimo posiadanej wiedzy, też jest przestępstwem. Dowody są twarde. I to z wielu stron.

Delegalizacja PiS jest coraz prawdopodobniejsza

Partia straci też wizerunkowo. „Kradli, ale dzielili się tak, żeby im się opłacało najbardziej”– może teraz pomyśleć wyborca. A przecież wykorzystywanie publicznych pieniędzy dla partyjnych celów wyborczych było za rządów PiS nagminne. Organizowanie „pikników patriotycznych”, „pikników rodzinnych”, „kampanie informacyjne w sprawie 800+” to wszystko było podporządkowane utrzymaniu się PiS przy władzy. Obóz Zjednoczonej Prawicy wykorzystywał nawet służby do tego, żeby inwigilować konkurencję i mieć nad nią wyborczą przewagę, czego dowodem był Pegasus. – Wybory w 2019 roku, choć nie były sfałszowane, nie były uczciwe  ocenił przed senacką komisją ds. inwigilacji b. przewodniczący PKW i sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński.

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro nie pojawił się przed komisją śledczą. Przysłał usprawiedliwienie

Czy partia, która wygrywała wybory nieuczciwie, powinna dalej istnieć? Odpowiedź w demokratycznym państwie prawa jest jednoznaczna.

Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"